Jesteście niepokorni, lubicie spontaniczność, doceniacie wolność, każda okazja jest dla was dobra do szeroko pojętej zabawy. Wasze spojrzenie na otaczający świat jest świeże, pełne ironii i wysublimowanego humoru. Chcielibyście brać z życia to, co najlepsze pełnymi garściami, i to jest w porządku. Wyjazd na koncert ulubionego zespołu, impreza do rana z przyjaciółmi, miłe trwonienie czasu przy kawie w miejscu i czasie dowolnym – uwielbiacie to! Macie ochotę na więcej – więcej dobrego gustu wokół, ciekawych wydarzeń w mieście, otwartych ludzi z poczuciem humoru w niepowtarzalnym stylu. Ta zachłanność nie ma granic i to dobrze, bo prędzej, czy później posegregujecie to, co najodpowiedniejsze dla was, co was rozwinie i pozwoli stać się dojrzałym człowiekiem.
Wrzenie…
Co was boli, uwiera, deprymuje, co wrze w was tak, że nie możecie dłużej tego znieść? Kiedy miła ciocia pyta przy herbacie, co u was słychać, co wtedy chcielibyście jej odpowiedzieć? Przy suto zastawionym stole odczuwacie czasem brak apetytu i chęć ucieczki w nieznane, szczególnie, gdy reszta rodziny wpatruje się w was zdziwionym wzrokiem, czekając na przewidywalną odpowiedź w stylu: „u mnie dobrze, dziękuję. w szkole też w porządku”. Okazja do uprzejmej rozmowy jest autentyczna, tylko dlaczego myślicie w tej chwili o tym, żeby się stąd w jakiś sposób „wymiksować”? Uprzejmie, ale stanowczo odsunąć krzesło, założyć kurtkę i z pożegnalnym, lekko ironicznym „dziękuję, nic tu po mnie” wyjść poza horyzont stratosfery, pomijając konwenanse, zniknąć. Czy istnieje granica absurdu?
Nowe doznania…
Każda nowa sytuacja to nauka, gdzie jest koniec dobrego smaku, jak rozpoznać fałszywych przyjaciół, kiedy można sobie pozwolić na więcej, a kiedy lepiej powściągnąć swoje zamiary? Są sytuacje, kiedy naturalnie jesteśmy niechętni, by wykonać jakąś czynność i momenty, gdy czujemy, że to jest ta właściwa chwila, w którą angażujemy się w pełni, czując jednocześnie wzruszenie. Jak najłatwiej poznać siebie? Rozmawiając z samym sobą, ale i z innymi o tym, co tkwi w naszym wnętrzu, negocjując ze sobą warunki, jakie nam odpowiadają, czując, że są dla nas właściwe. Właściwe dla nas, nie dla kolegi z grupy, który przecież różni się od nas, jest całkiem innym człowiekiem i ma inne cele. Każdy ma wbudowany wewnętrzny kompas, który podpowiada, co jest w danej chwili dobre, a co należy od razu odrzucić. Dopiero po wielu próbach, testach można stwierdzić, co do nas pasuje i jacy jesteśmy lub moglibyśmy być.
O tym wszystkim nie rozmawiamy przy okazji familijnych spotkań, kiedy jest czas na przegląd kroniki rodzinnej, co być może jest również wartościowe, ale w innym znaczeniu, jeszcze nie dla większości z was, młodych. Wasza historia właśnie powstaje. Czy jesteście jej głównym bohaterem, czy może ktoś was w tym wyręcza?
Pozdrawiam,
Agnieszka Święch
autorka: Dom strachów