Witajcie! Z rozpalonej słońcem Turcji przenosimy się na chwilę z powrotem na ojczystą ziemię. Ja, odwieczna wielbicielka wielkich miast, postanowiłam udać się na tygodniowy wypad w Bieszczady, czyli w najspokojniejsze miejsce na ziemi! Celowo wybrałam przedostatni tydzień czerwca, aby uniknąć jeszcze natłoku turystów, których w sezonie i tak nie ma tutaj wielu, w porównaniu z innymi kurortami.
Byłam ja, mieszkańcy okolicznych terenów i… niedźwiedzie;) Nie ma lepszego miejsca, aby na chwilę odetchnąć od codziennego natłoku obowiązków. W prawdziwej ciszy i spokoju przez chwilę pobyć ze sobą sam na sam. Oderwać się od rzeczywistości.
Swoja drogą, zastanawia mnie czy widok powyżej coś Wam przypomina? Gdy zobaczyłam go po raz pierwszy od razu poczułam się jak Judyta z „Nigdy w życiu”😉 I choć w przeciwieństwie do Judki nigdy nie zdecydowałabym się na przeprowadzkę poza miasto, musicie przyznać że krajobraz jest naprawdę urzekający!
Chwile mojego „nicnierobienia” poświeciłam na czytanie, na które na co dzień (poza paroma minutami w pociągu) nie mam za wiele czasu. Pod koniec dnia jestem już zazwyczaj tak zmęczona, że zasypiam gdzie tylko przysiądę. Z wielką radością powróciłam tu do książki, która na drugim roku moich , studiów w ekspresowym tempie wędrowała z rąk do rąk. „Jeździec miedziany” to pierwsza część trylogii opisująca historię miłości Tatiany i Aleksandra, Rosjanki i Amerykanina, którzy poznają się w czasie wojny w oblężonym przez Niemców Leningradzie. To jedna z tych książek, które czyta się jednym tchem, po to aby na długo nie móc o niej zapomnieć. Urlop to idealny moment na to, by odetchnąć od poradników, papierowych coachów i innych „skarbnic mądrości”.
Urlop „na odludziu” ma jeszcze jedną pozytywną stronę. Choć może trudno w to uwierzyć, są jeszcze miejsca na Ziemi gdzie nikt, od samego rana nie lustruje naszego stroju i „perfekcyjnego” wyglądu. Mamy szansę tak po prostu wypocząć, czując się luźno i nieskrępowanie;)
Uwierzcie, że podczas urlopu naprawdę warto znaleźć chwilę, aby zupełnie się wyłączyć i nabrać dystansu do rzeczy, które i tak często pozostają od nas niezależne, albo wręcz przeciwnie – naładować swoje akumulatory i ruszyć z miejsca, zacząć działać, po to aby wreszcie mieć realny wpływ na swoje życie. Czy nam się uda? Tego nigdy nie wiadomo. Jedno jest pewne – warto spróbować!
Obcowanie z naturą nigdy nie było mi bliskie ale do pewnych rzeczy trzeba po prostu dorosnąć 😉 Bez względu na to gdzie wypoczywacie lub planujecie wypoczywać – cieszcie się chwilą! Udanego urlopu Kochani!
Pozdrawiam Czytelniczki,
Marta z Simplicated.pl
Super:) Widac, ze swietna, wyluzowana dziewczyna!:) Pozdrowienia dla Was!