Gdy sąd cywilny orzeknie rozwód, kiedy opadną emocje powstaje pytanie – co dalej. Szczególnie jeżeli osoba, której sytuacja dotyczy, jest wierząca, praktykująca i czuje potrzebę uporządkowania swoich spraw w Kościele katolickim, sakrament małżeństwa zaczyna ciążyć. Coraz więcej ludzi poszukuje wówczas rozwiązania w „rozwodzie kościelnym”. Najpierw jednak trzeba z całą stanowczością powiedzieć – w Kościele nie ma rozwodów (o tym, dlaczego – napiszę w osobnym artykule) istnieje natomiast instytucja stwierdzenie nieważności małżeństwa. Pozwala ona uznać, że małżeństwo zostało nieważnie zawarte – czyli tak, jakby go nie było. Orzeczenia takiego dokonuje odpowiedni sąd biskupi, który jest powołany w każdej diecezji po przeprowadzeniu procesu.
Najpierw przybliżę sam przebieg procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa. W kolejnych artykułach postaram się opowiedzieć Wam o tym, z jakich powodów małżeństwo można uznać za zawarte nieważnie.
Od czego zacząć?
Aby rozpocząć staranie o stwierdzenie nieważności małżeństwa należy we właściwym sądzie biskupim złożyć skargę powodową. Jest to dokument, na mocy którego sąd wszczyna proces; analogicznym dokumentem dla sądu cywilnego jest pozew o rozwód. Prawidłowo sformułowana merytorycznie i pozbawiona błędów formalnych skarga powodowa jest gwarantem sprawnego rozpoczęcia procesu.
Z czym trzeba się liczyć rozpoczynając starania o stwierdzenie nieważności małżeństwa?
Przede wszystkim z tym, że proces będzie się toczył stosunkowo długo. Ostanie zmiany wprowadzone do prawa kanonicznego przez Papieża Franciszka zasadniczo skracają i upraszczają procedury. Nie mniej należy mieć świadomość, że poza sytuacjami, w których możliwe jest prowadzenie tzw. szybkiego procesu przed biskupem, będzie on trwał ok. półtora roku. I tutaj nasuwa się kolejne pytanie – czy warto decydować się na tak długą „przygodę z sądem”? Jeżeli są przesłanki do stwierdzenia nieważności małżeństwa, jeśli kwestia uregulowania spraw w świetle nauki Kościoła jest dla kogoś ważna – WARTO. Na koniec jeszcze jedna rzecz – nie warto zwlekać. Z czasem zacierają się fakty, wydarzenia, trudniej odtworzyć potrzebny materiał dowodowy.
Procesy o stwierdzenie nieważności małżeństwa owiane są mgłą tajemnicy, niedostępności, mają opinię trudnych, uciążliwych. W zdecydowanej większości są to jedynie stereotypy (które postaram się konsekwentnie łamać).
Pozdrawiam,
Magdalena Wojdała
adwokat kościelny, właściciel Kancelarii Kanonistycznej