„#Cyberbullying #pornografiadziecieca #haking #cyberterroryzm #happyslapping #trollowanie #handelnarkotykami #phishing #stalking – to tylko niektóre z zagrożeń czyhających w sieci. I wcale nie trzeba ich szukać w Darknecie. Są na Facebooku, Snapchacie czy Twitterze…”
Z Internetu korzystamy wszyscy. Choć słusznie traktujemy go jako cud cywilizacji, rozpływając nad nieograniczonymi możliwościami, które niesie za sobą, okazuje się, że gremialna większość z użytkowników sieci, lekceważy zagrożenia z nią związane.
Czy wiecie co to: Anon, Ból dupy, Czan, Czasoznaczek, Starociota? Mało kto zdaje sobie sprawę, ile niebezpieczeństw czyha na nas tuż za rogiem – za rogiem naszego, tak dobrze znanego i chętnie wykorzystywanego, Internetu. W najbardziej zaskakujące (a bywało że „przerażające”) zakamarki Internetu, postanowiła zapuścić się Julia Chmielecka, autorka książki Internet złych rzeczy. Powiedzieć, że rzeczy, które tam znalazła, okazały się „złe”, to jak nic nie powiedzieć…
Daria Świetlik – bloger w KoBBieciarnia.pl, prawnik, aplikant adwokacki, autorka bloga Mygoergeouslife:
„Internet złych rzeczy – autorstwa Julii Chmieleckiej, to książka dość ciężka, ale niesamowicie wciągająca. Zanim trafiła w moje ręce, nie miałam pojęcia o istnieniu takich rzeczy jak Darknet, Deep Web, Tor.
Nasz Internet, tzw. Clearnet, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. O tym, co jest poniżej, nie mamy na ogół pojęcia. Byłoby dobrze, gdybyśmy nie musieli o istnieniu Darknetu przekonywać się na własnej skórze. Co innego teoria – a do tego najlepsza jest książka, o której właśnie mowa…
Co takiego kryje się pod ‘powierzchnią’ Internetu? Są strony na Torze, które mimo, że wydają nam się mocno ukryte, to jednak stworzone zostały do bycia znalezionymi, bo ktoś – właściciel strony, umieścił ich adres URL w Clearnecie. Są jednak i takie, do których normalny użytkownik nigdy nie będzie miał dostępu. Zazwyczaj trzeba posiadać do nich link i hasło, które przekazać może nam osoba trzecia. Ale tu zaczynają się schody, bo taką osobę najpierw trzeba znać.
Co jest więc na tyle „ważne”, że dostęp do tych treści jest aż tak utrudniony? Nazwijmy rzeczy po imieniu: nie są to zazwyczaj treści ważne, ale bywają „straszne”, a wręcz „przerażające”. Wyobraźcie sobie dla przykładu pedofila, który gwałcił, zabijał, a następnie ćwiartował dzieci. Jak nie trudno się domyślić… na wizji.
Zapewne doskonale jest Wam znane pojęcie Trollowania. Jednak nie każdy wie, że wywodzi się ono ze środowiska Anonymous, które pewnego dnia podzieliło się na dwie grupy. Jedna chciała być serio i ratować świat, a druga trollować i dobrze się bawić. Wspomniana, druga grupa to dobrze nam znane Trolle, które spotkać możemy na każdym kroku w Internecie. Nie mają żadnych zasad i robią to dla czystej zabawy – bez żadnych wyższych pobudek.
Pewnego razu Marcin Konietzki zamieścił komentarz pod artykułem o wypadku motocyklisty, który dotyczył skutecznej metody na hałaśliwego motocyklistę, a mianowicie rozwieszenie stalowej linki na trasie uczęszczanej przez motocyklistów. Domyślacie się pewnie, że najwięcej komentarzy było od wspomnianych motocyklistów, a ich treść powtarzała się: były to głównie przekleństwa i życzenia śmierci, rzucane w stronę autora komentarza o linkach. Jednak Marcin Konietzki komentarz ten zamieścił dla „beki” – chciał wywołać burzę i sprawdzić reakcję. Udało mu się to i dodatkowo przekonał się, że jest tak naprawdę nietykalny. Groźby rzucane w jego stronę, straszenie Policją i życzenia śmierci, nigdy do niego bezpośrednio nie trafiły„.
Magdalena Sapińska – bloger w KoBBieciarnia.pl, polityk, wykładowca, manager
„Według wikipedii „Internet w ogólnym znaczeniu to sieć komputerowa, czyli wiele połączonych ze sobą komputerów”. Początki Internetu wiążą się z powstaniem sieci rozległej ARPANET i sięgają końca lat 60. XX wieku. Mówi się, że genezą powstania sieci było zwiększenie potencjału naukowego przez połączenie oddalonych od siebie placówek badawczych wyposażonych w komputery.
Od ubiegłego wieku, internet był powszechnie używany i chwalony jako miejsce nieograniczonej wiedzy, do której swobodny dostęp w niezwykle pozytywny sposób wpływać ma na rozwój społeczeństwa. Niestety w XXI w dobie rozwoju nowych technologii sieć stała się też źródłem wielu zagrożeń, zwłaszcza w kontekście pojawienia się tzw portali społecznościowych.
Według autorki książki „Internet złych rzeczy”, to właśnie na nich, roi się od niemoralnych działań i zachowań tzw. Użytkowników. Wśród nich, króluje przede wszystkim trollowanie, działania hakerskie czy cyberbullying. W czasach portali społecznościowych (Facebook czy Twitter) działania te, rozrosły się do ogromnych rozmiarów.
Czym jest trolling? Trolling jest dziś pojęciem pojemnym i nie zalicza się do już niego tylko postowania komentarzy, które miałyby na celu sprowokowanie reakcji któregoś z użytkowników. Prawdziwe trollowanie ma dziś wiele twarzy – pisze autorka. Pewne jest jedno – trollowanie jest bolesne; jeśli padnie się jego ofiarą podobnie jak cyberbullying, brutalne dręczenie lub zwyczajne, atakowanie słabszych, potrafi spowodować spustoszenie. Tym bardziej, że potęguje je nieograniczony zasięg i trwałość przekazu.
Chmielecka opisuje również zjawiska o wiele groźniejsze w swoich skutkach jak choćby cyberterroryzm, pedofilię czy narkotyki. Cyberprzestępstwa stanowią obecnie znacznie większe zagrożenie niż kiedykolwiek, zwłaszcza, że coraz więcej osób korzysta z Internetu za pośrednictwem urządzeń mobilnych, które towarzysza im zawsze i wszędzie.
Niestety internet złych rzeczy istnieje wszędzie i tylko od nas zależy czy damy mu się pochłonąć – podsumowuje Chmielecka”.