ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Ubóstwia je każda kobieta, nienawidzą lekarze. Kobiety są w stanie wydać na nie każde pieniądze. Mogą nie dojadać, pracować po godzinach, odkładać latami ostatnie oszczędności, wszystko po to, by zdobyć choćby jedną parę. Faceci? Tracą głowę na widok kobiety ubranej w jedną z par…

Cierpimy, uczymy się w nich funkcjonować, kochamy je i nienawidzimy zarazem. A jednak, nie ma ani jednej kobiety, która nie posiadałaby choćby pojedynczej pary. Najlepiej by była jeszcze w woreczku, z certyfikatem… Czerwony obiekt pożądania.

O czym mowa ? No tak, każda Pani się już domyśla. Szpilki. Kochane tym bardziej, gdy posiadają czerwoną podeszwę z charakterystycznym podpisem Christiana Louboutin. Nie, to nie są zwykłe buty. To styl życia, a dla wielu… jego sens. Każda szanująca się fashionistka, blogerka, modnisia czy bizneswoman nie odmówiłaby posiadania choćby jednej pary Pigalle.

O co jednak tyle szumu?…

Czerwony obiekt pożądania kobbieciarniaNazwa Pigalle pochodzi od ulubionej dzielnicy sławnego szewca, która usytuowana jest nigdzie indziej, jak w stolicy mody – Paryżu. To chyba najbardziej klasyczny, elegancki i stylowy model, na niebotycznej 12-stocentymetrowej szpilce.

Czerwony obiekt pożądania kobbieciarniaJeśli chodzi o tytułową czerwoną podeszwę, nie powinien dziwić nikogo fakt, że powstała… przez przypadek. Chyba większość genialnych, ikonicznych wynalazków zostało „wynalezionych” właśnie w ten sposób.

Tak było i w tym przypadku.

Monsieur Louboutin twierdząc, że brakuje mu „tego czegoś” pomalował podeszwę, swych świeżo wyprodukowanych szpilek na czerwono. Co najśmieszniejsze jednak, w całej tej, genialnej przypadkowości – zrobił to przy pomocy kultowego lakieru do paznokci – Chanel! W ten sposób sam stworzył produkt kultowy, pożądany prawdziwie przez rzesze zakochanych w modzie fanek.

Znak rozpoznawczy mistrza stał się jego prawnym znakiem firmowym, a od 2007 roku każda kolejna para wychodząca spod ręki modowego geniusza posiadała już tzw. „red sole”.

Od tego czasu niezmiennie pozostają obiektem chorobliwego niemal, kobiecego pożądania. Mimo, że cena tego cacka pozostaje iście zaporowa, nie zmienia to faktu, że kobiety są w stanie wydać niemal każdą sumę, tylko po to, aby znalazły się w ich prywatnej kolekcji.

Tajemnica Louboutinów zdaje się tkwić w ich uniwersalności. Niezależnie od wieku, zawodu czy pochodzenia, zachwycają tak samo, stanowiąc dla kobiety synonim luksusu i prestiżu, na który pozwolić mogą sobie tylko wybrane panie. A przecież każda z nas lubi należeć grona „wyjątkowych” i czuć, że traktowana jest z niespotykaną wręcz pieczołowitością.

Któraś z Pań zaprzeczy? Ja przygarnęłabym choć jedną parę bez mrugnięcia okiem. Zwłaszcza tę, którą znalazłam w warszawskim Moliera 2 przygarnęłabym od razu… Gdyby nie ta cena… Póki co, nie mogłam oprzeć się, aby nie mieć choć namiastki. I mam swoje Louboutiny… Cóż z tego, że na zdjęciu.

Pozdrawiam,

Magda Brańka

współwłaściciel Studia Fotografii – Brańka & Kowaleczko – Fotografia

- A word from our sposor -

Czerwony obiekt pożądania!