ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Poniedziałkowy poranek… W pewnej części miasta przed 9 z podziemia, przeładowanych autobusów wylewają się na ulicę ludzie. Nie patrząc dookoła biegną w pośpiechu do szklanych biurowców, gdzie przez następne co najmniej osiem godzin będą posłusznie wykonywać swoją pracę…

Do firm w szklanych wieżach trafiają gównie młodzi ludzie, z marzeniami pracy dla amerykańskiego potentata. Niektórzy wierzą w tą bajkę, dostają swój komputer, dumnie brzmiący tytuł i kilka tysięcy wypłaty. W ich mieście, takie pieniądze są tylko marzeniem; rodzice dumni, można pomyśleć o kredycie. Pół roku pracują z uśmiechem na twarzy. Potem dostają stałą umowę, a z nią potwierdzenie swoich największych obaw:

„Jesteś nic nie znaczącym trybikiem. Tanią siła roboczą…”

Jedni na nią narzekają, inni wychwalają pod niebiosa. Praca w korporacji z pewnością nie jest dla każdego i nie każdy odnajdzie się w takiej firmie. Są jednak ludzie, dla których „korpopracja” to sposób na życie. Ostatnio rozmawiałam ze znajomymi i jakież było moje zdziwienie, kiedy opowiadali jak dziś wygląda praca w korpo: windy bez przycisków, gorące biurka czy szafki pracownicze.

Hot desk, czyli gorące biurko to nowy pomysł na zwiększanie zespołu, bez tworzenia kolejnych stanowisk pracy w biurze. Biurko pracownika to prywatny skrawek w firmowej przestrzeni. Im bardziej przykładasz wagę do tego jak wygląda, tym trudniej będzie Ci się pogodzić z hot deskingiem. Nie ma tu miejsca na rodzinne zdjęcia, szczęśliwe słonie czy pamiątkowe trofea. I ten sam, dobijający widok za oknem… Jednym słowem wszystko co sprawia, że nasze biurko jest właśnie „nasze”. Sama idea może wydawać się korporacyjnym Frankenstainem.

Czy zatem pracownicy są pozbawiani swojej tożsamości? A co z prywatnymi rzeczami? Cóż, wszystkie prywatne ruchomości pracownicy zostawiają w zamykanych szafkach. Każda szafka ma swój numer i jest otwierana kartą. Podobne zastosowanie można spotkać na basenach czy klubach sportowych. Pracownik też jest jak szafka – ma swój numer identyfikacyjny za pomocą, którego loguje się np do telefonu czy drukarki…

– Nie jest tak źle, oprócz „gorących biurek” mamy miejsca do pracy na stojąco, specjalne biblioteki do pracy w skupieniu, mnóstwo puf, kanap i niskich stolików. W przestrzeni biurowej mamy szereg motywów, które wprowadzają luźny jej charakter. Mamy np. wypełnione kolorami kuchnie Bocian, Owca, Krowa czy Gęś, dwa prawdziwe pokoje dla mamy z dzieckiem oraz… konsolę Xboxa, piłkarzyki, a nawet bieżnie z pulpitem i drabinki w specjalnej sali Fitness. – opowiada znajoma.

Brak własnej przestrzeni, bycia numerem i wszechobecny monitoring – tak wyglądają dzisiejsze biura.

Nasuwa mi się tylko jedno Orwell’owska wizja świata w wydaniu mikro. W książce Rok 1984 Orwell przedstawia ponurą wizję świata, w którym obywatele są monitorowani na każdym kroku, panuje wszechobecna cenzura, a donosicielstwo jest jedną z największych cnót. Władza kontroluje obywateli poprzez wielkie ekrany (znajdujące się na każdym kroku) i tworzy olbrzymie bazy danych, w których znajduje się każdy szczegół z ich życia. Brzmi znajomo?

Na pocieszenie mogę tylko powiedzieć, że to wciąż: stała posada, wysoka pensja z bonusami i pakietem ubezpieczeń, do tego służbowy samochód i telefon. Zastanawiam się tylko, czy cena adekwatna do zysku. A Wy, jak sądzicie?

Pozdrawiam,

Magdalena Sapińska

polityk, manager, wykładowca

- A word from our sposor -

Człowiek jak szafka na kartę magnetyczną, czyli korpo XXI wieku