


Jednym z podstawowych faktów, a jednocześnie najważniejszych argumentów przeciwko diecie IIFYM jest to, że śmieciowe jedzenie spożywane w znaczących ilościach, poza oczywiście negatywnym wpływem na naszą sylwetkę, całe „tonie” w tłuszczach typu trans, cukrach, syropach glukozowo-fruktozowych, konserwantach, spulchniaczach, polepszaczach smaku, aromatach, barwnikach, zagęszczaczach czy emulgatorach… Wskazane ilości chemii spożywczej nie mogą pozostać bez wpływu na nasze samopoczucie.
Otyłość, cukrzyca, choroby układu krążenia, problemy układu pokarmowego, zmiany trądzikowe, cellulit, nadpobudliwość u dzieci, podwyższenie poziomu złego cholesterolu – to tylko niektóre negatywne konsekwencje regularnego spożywania fast foodów.
Z przeprowadzonych badań wynika, że tłuszcze typu trans wykazują również zdolność do zlepiania tętnic, powodując w ten sposób powstawanie trwałych zatorów, będących przyczyną rozwoju miażdżycy, występowania wylewów czy zawałów serca. Spożywanie ich w dużych ilościach jest zagrożeniem dla układu pokarmowego, zwiększa bowiem ryzyko występowania raka jelita grubego aż o ponad 80 procent.’
4. Czy są pozytywne aspekty spożywania fast foodów?
Dobra wiadomość – są! Jeśli zakładamy, że do naszej diety, zaledwie kilka razy w tygodniu wprowadzimy tzw. ”niezdrowy produkt”, ale nie będziemy bazować na nim cały czas, zaczniemy przestawiać nasz umysł na tryb ”jest mi dobrze z moją dietą, nie muszę mieć wyrzutów sumienia”. Jeśli natomiast przez cały okres diety, będziemy walczyć ze sobą, jak z największym wrogiem; widząc batoniki, płakać w poduszkę i zastanawiać się czy idealne ciało na lato jest nam w ogóle potrzebne, możemy być pewne, że dieta tego rodzaju wcześniej czy później skończy się efektem yo-yo. Zdecydowanie lepiej postawić w takiej sytuacji na dietę IIFYM.
5. A zatem? HIT czy KIT?
Jeszcze nikt nie wynalazł takiej cudownej diety, która nie doczekałaby się ani jednego przeciwnika. Znając od podszewki opisane wyżej fakty na temat diety IIFYM, osobiście nie zachęcałabym do bazowania w swoim procesie żywienia na śmieciowym jedzeniu. Do popuszczenia hamulca i ograniczenia się tylko do tzw. limitu „makro”. Jeśli budujesz sylwetkę na lata, a nie wyłącznie „na lato”, zrób to, bazując na jakości, a nie szybkości efektów.
Jeśli Twoje problemy z odżywianiem, tkwią głównie w sferze ducha i motywacji, spróbuj ograniczać swoje zakazy, wykorzystując z diety to, co najlepsze. Innymi słowy – pozwól sobie bezkarnie, raz na kilka dni, zjeść ciastko czy lody; wlicz je do swojego makro i żyj ze świadomością, że cię nie utuczą, a w tak symbolicznej ilości nie zaszkodzą zdrowiu. W końcu każda dieta ma w sobie coś wartościowego, wystarczy nauczyć się, korzystać z niej wystarczająco racjonalnie.
PS. Jeśli jednak czujesz się świetnie ze swoim dotychczasowym sposobem odżywiania – niezależnie czy mowa tu o IIF, IIFYM, paleo, czy diecie bezglutenowej – trzymaj się jej i dbaj o siebie dalej!
Ściskam,
Wiktoria Mila
Autorka bloga: Wiktoria Mila