W dzisiejszym poście chciałam podzielić się z Wami swym osobistym sposobem na regularne dbanie o siebie. Nazwałam ten swój mały rytuał ,,Dniem Piękności”. Może się to komuś wydać śmieszne; rzecz jasna nie jest to cały dzień spędzony na kąpielach, leżeniu i pachnieniu, jednak sam termin „Dnia Piękności” na tyle wbił mi się do głowy, że nawet w kalendarzu zapisuję go już pod tą nazwą.
Osoby, które nie znają mnie za dobrze, nie spodziewają się pewnie, że jestem rzadkim przypadkiem maniaczki zapisywania wszystkiego, zagorzałą fanką różnorodnych list i wszelakich organizacji. Nawet taką „drobną” rzecz, notuje więc w kalendarzu, aby nie zapomnieć o swoim rytuale.
Uważam za całkowicie naturalne to, że pragniemy podobać się sobie i otoczeniu, a przez to staramy się dbać o siebie niezależnie od wieku. Ameryki zapewne nie odkryłam, ale założę się, że spora część z Was (tak jak i ja kiedyś), cierpi na problemy z regularnością. Nie jestem specem od wszystkiego, i w tym zakresie nie odnalazłam więc jeszcze złotej metody. Być może jednak zaprezentowany niżej sposób wystarczy, aby zainspirować choć część z Was do działania.
PRZEDE WSZYSTKIM REGULARNOŚĆ
Nie mówię tu o czynnościach codziennych a la krem, demakijaż czy przemywanie twarzy, ale o takich, o których często zapominamy lub wykonujemy je zdecydowanie za rzadko.
USTAL TERMIN
Mój ,,DZIEŃ PIĘKNOŚCI” odbywa się w piątek lub w sobotę. Najczęściej wieczorami. Wchodzę do łazienki, znikam na godzinę… czasem dłużej. Ważne, aby koniec tygodnia z tym właśnie zaczął Ci się kojarzyć – wyjątkowym czasem dla siebie, słodkim relaksem. Zobaczysz, jak szybko wejdzie Ci to w nawyk.
NIE POZWÓL, ABY KTOŚ CI PRZESZKADZAŁ
Poinformuj swojego chłopaka, męża, lokatorkę, że wybierasz się do łazienki na dłuższą chwilę i prosisz, aby to uszanowali. Nie możesz z góry stresować się, że masz na wszystko tylko 20min.
PRZYGOTUJ WSZYSTKIE NIEZBĘDNE PRODUKTY
Tak, abyś nie zapomniała wykonać połowy czynności – przyznaję, że czasem mi się to zdarza. Jeśli przygotuje sobie wszystko, co potrzebne w zasięgu ręki – tarkę, golarkę, balsam, folię itp. istnieje większe prawdopodobieństwo, że niczego nie zapomnę zrobić. Kiedy odpuszczam tę część rytuału, łapię się na tym, że nie wykonałam 1/3 zaplanowanych czynności pielęgnacyjnych.
CO WCHODZI W SKŁAD MOJEGO RYTUAŁU ,,DZIEŃ PIĘKNOŚCI”
1) Peeling całego ciała – w moim przypadku najlepiej sprawdzają się peelingi cukrowe. Szkoda, że mam dość spory problem, żeby zakupić w Anglii dobry peeling. Zabieg wykonuję raz w tygodniu.
2) Peeling enzymatyczny twarzy. Moja skóra jest po nim cudowna. Czasem nakładam go też na plecy i dekolt.
3) Po peelingu nakładam maseczkę na twarz. Staram się zawsze mieć min. 2 rodzaje. Trzymam ok. 15 min.
4) Depilacja całego ciała, w końcu chce być piękna i gładka…;)
5) Pielęgnacja pięt – najpierw ścieram dobrą tarką zrogowaciały naskórek na sucho, potem nakładam krem na stopy, w zimie dodatkowo zakładam grube skarpetki.
6) Regulacja brwi, nie zapominajcie o tym aspekcie naszej urody!
7) Krem na cellulit – czasem owijam ciało folią na godzinkę np. na udach- naprawdę fajny sposób.
8) Specjalne serum na twarz i oczywiście krem na noc, ewentualnie przemywam twarz tonikiem.
9) Profilaktycznie, stosuję kilka kropel nawilżających do oczu.
10) Woskowina – stosuję specjalny płyn do zapuszczania do uszu, nie trzeba wtedy używać niezdrowych patyczków kosmetycznych.
11) Balsam – na całą powierzchnię ciała.
12) Wszelkie profesjonalne kosmetyki do włosów– dobry szampon, maska z salonu fryzjerskiego, pianka, profesjonalny olejek do końcówek.
13) Pielęgnacja i malowanie paznokci u rąk oraz stóp.
13) Krem do rąk na końcu, balsam do ust i kropelka ulubionych perfum.
Tak wypielęgnowana, kiedy opuszczam łazienkę czuję się jak nowo narodzona. Wszystkie stresy znikają jak ręką odjął, a samoocena? Od razu skacze do góry!
Oczywiście jest to mój autorski sposób. Niektóre z tych czynności powtarzam jeszcze w przeciągu tygodnia, jednak tylko w weekend „usługa” bywa kompleksowa. Zachęcam Was więc gorąco do obmyślenia własnego sposobu na błogi reset i wdrożenia go w życie, jako stałego elementu weekendowego harmonogramu. Niewątpliwie, Wasi mężczyźni również zauważą, jak promieniejecie po tej krótkiej odskoczni i odpowiednio skomplementują Wasze starania, a to przecież jeden z najlepszych scenariuszy na finał Waszego „Dnia Piękności” i zarazem – bardzo dobra motywacja.
Jeśli, Waszym zdaniem jest coś jeszcze, o czym zapomniałam albo macie swoje sprawdzone sposoby – dajcie znać w komentarzach!
Anna Górecka
źródło: london-lavender.com