Kobieta.
Z definicji występuje w wielu życiowych rolach. Nie wszystkie jej odpowiadają; nie we wszystkich traktowana jest z szacunkiem. Rzadko która, jest odzwierciedleniem jej prawdziwych potrzeb. Trwa w nich jednak – mimo wszystko. Bo tak trzeba. Albo… przynajmniej tak jej się wydaje.
Nierzadko my, kobiety, nękane jesteśmy przez przekonania, które nie są naszymi własnymi. Naginamy się i dopasowujemy, aby spełniać żądania innych i w ten sposób zrealizować role narzucone nam przez „dobre wychowanie”. Od wczesnego dzieciństwa książki, filmy, rodzice, szkoła, pokazują, uczą i wymagają, aby dziewczynki przygotowały się do pełnienia określonych ról społecznych. Niektóre z nich wydają się być oczywiste, choćby z biologicznego punktu widzenia, weźmy dla przykładu takie… „bycie matką”.
Tyle tylko, że nie każda kobieta i nie w każdym momencie swojego życia ma ochotę na macierzyństwo. Nie każda kobieta sprawdzi się również w roli „perfekcyjnej pani domu” albo w siodle… korporacyjnego wampa.
Te ostatnie jednak, mogą być spokojne. Okazuje się bowiem, iż większość ról, które niemal automatycznie przypisuje się kobietom, polega na byciu miłą, uczynną, cierpliwą i oddaną innym. Problem w tym, że współczesna, mądra kobieta, o coraz silniej wyspecjalizowanej intuicji, szerszych horyzontach i większym bagażu doświadczeń, szybko zaczyna rozumieć, że bycie miłą, grzeczną i usłużną, nie wystarcza już, aby zdobyć miłość i szacunek innych. Ba! nawet bycie samą „niewolnicą domu”, nie sprawi, że zostanie doceniona czy wynagrodzona. Uległość wobec innych, zaczyna powodować u niej nieprzyjemne poczucie dyskomfortu, który nie sposób ignorować…
„Utkwiłam w okowach konwenansów”
Najtrudniej uświadomić sobie prostą prawdę: kiedy jesteśmy sobą, nawet w najgorszej, lecz wciąż – prawdziwej postaci, bywa, że inni wyrzekają się nas; gdy jednak ulegamy innym, kosztem własnych potrzeb i ambicji, dzieje się rzecz najgorsza dla naszego prawidłowego samopoczucia. Wówczas to bowiem, wyrzekamy się samych siebie. To bolesne rozdarcie, które nie pozwala nam funkcjonować prawidłowo i skutecznie odbiera radość z najmniejszych przyjemności życia codziennego.
Co wtedy zrobić? Psychologowie nie mają wątpliwości: powinnaś postawić na siebie!
Egoizm? Wręcz przeciwnie! Kojarzysz złotą zasadę zachowania bezpieczeństwa w samolocie, dotyczącą rodziców podróżujących wraz z dziećmi? Na wypadek katastrofy, maskę z tlenem w pierwszej kolejności zakładają sobie, aby zachować przytomność i ze zdrowym rozsądkiem móc podejmować decyzje, które ocalić mogą życie ich dzieci. No właśnie…
Okazuje się, że pierwszym krokiem na drodze do powrotu do swojego Ja, winna stać się dla Ciebie weryfikacja ról, w których osadzona jesteś na co dzień. Jak podkreślają specjaliści, skuteczny „powrót do siebie” i odrobiny zdrowego egoizmu, nie zawsze musi oznaczać definitywne wyjście z roli układnej żony, szczęśliwej matki czy gospodyni domowej. Nie musisz od dziś, zaprzestawać gotowania dla niewdzięcznej rodziny, która prawie nigdy nie docenia Twych wysiłków przy kuchence. Wystarczy, że zweryfikujesz dotychczasowy stan rzeczy i wprowadzić odpowiednie zmiany. O co tyle zachodu?
Jak twierdzą psychologowie, nawet drobne modyfikacje na korzyść Twojego dobrego samopoczucia i rozwoju (czyt. zdrowego egoizmu), potrafią przynosić niebagatelne efekty. Zmiany, dobre dla Ciebie – pociągają za sobą dwie, zasadnicze konsekwencje:
Po pierwsze jesteśmy szczęśliwsze, mamy więcej energii, radości – w przypadku rzeczonego gotowania, rodzina tylko na tym skorzysta (a my, przestaniemy narzekać na brak docenienia naszej pracy).
Po wtóre, mamy szansę na poznanie intencji członków naszej rodziny. Czy pomogą nam w realizacji naszych potrzeb, czy raczej uznają nasze działania za swoisty bunt przeciwko utartemu porządkowi? Czy są naszymi sprzymierzeńcami, przyjaciółmi, czy raczej drapieżnikami, którym chodzi wyłącznie o władze nad nami?
Można pogodzić różne życiowe role, odnaleźć się w nich, realizować – zawsze jednak musimy mieć na uwadze swoje potrzeby, inaczej nie będziemy szczęśliwe, co spowoduje, że stracą na tym wszyscy, którzy nas obchodzą.
Życiowe role można pogodzić jedynie wówczas, kiedy nauczymy się je mądrze balansować. Role, w których funkcjonujemy na co dzień, naprawdę mogą być oparte na naszych, własnych przekonaniach, nie zaś jedynie oczekiwaniach otoczenia. Czy nadanie im odpowiedniej rangi, uczyni Cię szczęśliwszą? Spróbuj i sprawdź, czy przemycenie ich do codzienności, da Ci satysfakcję i spełnienie. Jeśli tak, możesz być pewna, że udało Ci się nawiązać skuteczną łączność, z własną intuicją, a to już prosta droga do sukcesu. Jak dobrze wiesz, nas kobiety, intuicja nigdy nie zawodzi…
Pozdrawiam!
Monika Szadkowska
Autorka: Chcę mieć dziecko