„Historia Piękna”. Wywiad z Sylwią Habdas – stylistką fryzur gwiazd

0
2216

Choć pogoda za oknem nie rozpieszczała, dzień spędziłyśmy w niezwykle ciepłej atmosferze.
Godzina 10:00, anturaż którego nie powstydziłaby się nie jedna warszawska knajpka – Bistro Rynek 19 (Sylwia mogła poczuć się jak na co dzień w Warszawie). Na stoliku dwa gorące kubki Cappuccino i coś na osłodzenie cierpkiej aury na zewnątrz. Spotkanie po latach, długa rozmowa o życiu, o tym co nas spotkało, wymiana doświadczeń. Niesamowicie inspirujące spotkanie, z osobą której karierę śledzę od początku. To jedna z tych kobiet, która zmusza do przemyśleń. To jedno z tych spotkań, po którego odbyciu wraca się do domu i stwierdza – „Można. Działaj…! Trzeba tylko chcieć!”

Każdy z nas chciałby pracując, spełniać swoje marzenia, poznawać nowych, interesujących ludzi, otaczać się pięknymi przedmiotami, zwiedzać świat i móc na co dzień robić coś, co nie byłoby jedynie beznamiętnym etatem, a prawdziwą pasją, czymś co szczerze kochamy i robimy najlepiej. Najlepiej gdyby dzięki temu wszystkiemu, nasz portfel wypełnił się zielonymi. Może nie zawrotną ich ilością (choć kto bogatemu zabroni), ale sumą, która pozyskiwana regularnie, pozwoliłaby nam żyć w sposób ciekawy i szczęśliwy, oddając się przy tym swojej pasji i zamieniając ją w pracę, która da nam realnie zarobić na chleb.

sylwia

Jako, że portal KoBBieciarnia tworzony jest przez Kobiety i dla Kobiet, postanowiłam dziś przedstawić Wam wyjątkową w mej ocenie przedstawicielkę płci pięknej. Osobę jedyną w swoim rodzaju, która prawdziwą pasję przemieniła w pracę, a ciężką pracę, przekuła w niewątpliwy, zawodowy sukces, dzięki któremu obcuje dziś na co dzień, z największymi polskim gwiazdami, takimi jak Halina Młynkowa, Maryla Rodowicz, Edyta Górniak i tworzy dla największych modowych magazynów jak choćby Pani, Elle, Twój Styl, Gala, Grazia, Sens, Viva.

Sylwia Habdas – bo o niej właśnie mowa, to prawdziwa wirtuozka nożyczek, stylistka fryzur pochodząca z samego serca Beskidów – Żywca, już od 12 lat mieszkająca w Warszawie, z którą na dobre związała dziś swą pracę i karierę. Jak nikt zna się na tym, co otula nasze głowy, z każdej czupryny potrafi wyczarować coś wyjątkowego i jedynego w swym rodzaju, zachowując przy tym niebywały efekt naturalnego, świeżego, ultra seksownego looku. Właścicielka Pracowni Fryzjerskiej, jak sama mówi o sobie z przekąsem – posiadaczka nieskończonej ilości „ściętych głów”.

Mimo, iż na co dzień obcuje z blichtrem i przepychem polskiej sceny fashion, na centrum swej działalności wybrała klasycznie piękne, jasne wnętrze warszawskiego starego Mokotowa – ulicę Grażyny. To jej oaza spokoju, warsztat jej artystycznego misterium, gdzie na Klientki poza niekwestionowanym profesjonalizmem i finalnym „efektem wow” czeka utopijne wyciszenie z kubkiem pysznej kawy w dłoni.

Magda: Zrobiłabyś to wszystko jeszcze raz? Wybrałabyś ten zawód i powtórzyła swe decyzje?
Sylwia: Zdecydowanie tak. Nie żałuję, że wybrałam zawód, który wykonuję. Gdyby ktoś kazał mi wybierać po raz kolejny, zadecydowałabym podobnie.

Magda: Mieszkałaś we Francji i Hiszpanii – co skłoniło Cię do opuszczenia rodzinnego Żywca i wyruszenia w te słoneczne strony?
Sylwia: Zgadza się, półtora roku mieszkałam w Hiszpanii, rok we Francji, w której w dalszym ciągu jestem zakochana bez pamięci. Wiele mnie to nauczyło. Zarówno pod kątem osobistym, jak i zawodowym. Francuzi prezentują całkowicie odmienną mentalność, posiadają całkowicie różny system pracy, inaczej podchodzą do tego, czym zajmują się na co dzień. To, co tam przeżyłam i czego doświadczyłam towarzyszy mi każdego dnia. Nawet do mojej ukochanej pracowni, spróbowałam przemycić odrobinę prowansalskiego ducha. Co skłoniło mnie do wyjazdu pytasz. Cóż, chyba nie będę w tym momencie oryginalna. Miłość.

Magda: Powrót do Polski, a w niedługo potem – salon Jagi Hupałło. Jak wspominasz pracę z kobietą uznawaną na niekwestionowane guru polskiego fryzjerstwa? Był to dla Ciebie dobry czas?
Sylwia: Jagę „poznałam” jeszcze będą we Francji, początkowo niestety tylko za pośrednictwem szklanego ekranu. Oglądałam wtedy program telewizyjny z jej udziałem. Pamiętam, że pomyślałam wtedy „Wow! To właśnie z nią chciałabym pracować!” Udało się. Jaga jest niesamowitą osobą, dla której fryzjerstwo to nie tylko zawód – to pasja. To… życie. To Jaga pokazała mi, że fryzjerstwo może być prawdziwą sztuką. Że można ją kreować i tworzyć. W pięknym miejscu, w otoczeniu kreatywnych ludzi. Pracowałam w jej salonie 2 lata. Ten czas był dla mnie wyjątkowym. Tak wiele się od niej nauczyłam. Mam z Jagą wyłącznie pozytywne wspomnienia i mogę bez przesady stwierdzić, że jest dla mnie kimś w rodzaju mentora. To był niewątpliwie dobry, inspirujący moment mojego życia.

Magda: Pracowałaś już chyba ze wszystkimi największymi gwiazdami w polskiej branży. Masz jeszcze jakieś zawodowe marzenia?
Sylwia: Właściwie nie mam już chyba tego typu marzeń. Moim marzeniem – jeśli w ogóle można to tak nazwać, jest to aby na co dzień sprostać oczekiwaniom osób, z którymi pracuję, dostawać do standardów moich Klientów. To właśnie jest dla mnie najważniejsze. To daje mi radość i satysfakcję. Gdy widzę uśmiech na twarzy zadowolonej klientki – wiem, że to jest to; że warto.

sylwia habdas stylistka fryzur gwiazd magda brańska kobbieciarnia

Magda: Do czego przywiązujesz najważniejszą wagę w życiu? Co jest dla Ciebie priorytetem w Twych wyborach, poczynaniach, decyzjach?
Sylwia: Każdy rok to inne wybory, inne decyzje. To co pozwoliło nam zdecydować „na dziś”, za rok może wydać się już nieaktualne. Zawsze staram się kierować moim kobiecym instynktem, doświadczeniem, wiedzą zdobytą podczas przeróżnych sytuacji, które spotkały mnie na mojej drodze. Po tylu latach pracy czuję, że z niektórych rzeczy mogę już zrezygnować. Czuję że „to” po prostu się nie uda – nic na siłę i nie za wszelką cenę.

Magda: Co mogłabyś doradzić osobom, które chciałyby odnieść sukces zawodowy podobny Twojemu?
Sylwia: Pokorę. Przede wszystkim pokorę. To jest chyba podstawa, a z przykrością wypada mi przyznać, że dzisiejsi młodzi fryzjerzy, (choć nie ukrywam, że dotyczy to również innych zawodów), nie mają w sobie pokory. Ja zaczynałam zamiatając podłogę. Miałam maleńki salon w Żywcu. Ot, takie były początki. Przeszłam naprawdę długą drogę, a życie dużo mnie w międzyczasie nauczyło. Nie da się od razu „wiedzieć” wszystkiego i „umieć” najlepiej. Niektórzy młodzi ludzie zdają się tego nie rozumieć. Myślą, że po roku w zawodzie wiedzą już wszystko i absolutnie wszystko im się należy. Dalej mogę polecić szczerość, otwartość i prostolinijność w dobrym tego słowa znaczeniu. Klientki lubią moją góralską prostotę, domową atmosferę w salonie. Czasami mam takie dni – Pani wchodzi, ma napięty terminarz, ścigamy się z czasem na potęgę, a potem? Potem stoimy w najlepsze w salonowych drzwiach i rozmawiamy bez ustanku, „bo tak miło się zrobiło” i żadna z nas nie chce przerwać tej przyjemnej pogawędki.

Magda: Dużo czasu spędzasz w rozjazdach. Zapewne rzadko można spotkać Cię w Pracowni. Jaka ona jest?
Sylwia: Wręcz przeciwnie. Pracownia to mój dom – stara, przedwojenna kamienica, skromne miejsce, z wielkim duchem. Zawsze są u mnie gorąca, świeża kawa, wiosną świeże kwiaty, dobra muzyka i wszechobecny, pieszczący zmysły zapach Patchouli. W salonie widać moje zafascynowanie Francją, tamtejszą estetyką, kulturą. Umberto Eco – Historia Piękna – to jest to. Inspirują mnie wielcy ludzie, często zaglądam do ich biografii, otaczam się pięknymi przedmiotami. To wszystko daje mi inspirację. Kocham kobiety i uwielbiam fakt, że mogę pracować z nimi w miejscu, które jest dokładnie takie, jak lubię to najbardziej.

salon

Magda: Jesteś spełnioną kobietą?
Sylwia: Jeszcze nie.

Magda: Czego życzyłabyś sobie zatem na następne 10 lat?
Sylwia: Wbrew pozorom to bardzo trudne pytanie. Jedno jest pewne – chciałabym dalej robić to, co robię. Pragnę aby mój salon pozostał miejscem, do którego wraca się z przyjemnością. Może zwiększyłabym liczbę pracowników? W życiu osobistym natomiast wskazałabym dom, rodzinę, dziecko, biegające stadko psiaków i kochającego faceta – tuż obok mnie. Widziałabym siebie na tarasie, w słoneczny dzień, czytającą Vogue’a, w otoczeniu gromady psów – o tak;)

Magda: Życzę Ci zatem wszystkiego, czego tylko zapragniesz, a czego jeszcze nie udało Ci się zrealizować. Sobie życzę, aby po wielu latach mieć to szczęście usiąść na Twym fotelu, po raz drugi. Tak, tego właśnie sobie życzę;)

Wywiad przeprowadziła: Magda Brańka

współwłaścicielka Fabryki Fotografii

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj