Nareszcie! Promienie słońca delikatnie zaczynają przebijać się przez szare i ponure niebo. Prognozy pogody cieszą oko, a słupki temperatury rozbudzają nasze nadzieje i szybują do góry, zwiastując pełnię wiosny. Każda z nas zaczyna odczuwać coraz to silniejszą potrzebę przebywania na świeżym powietrzu; wychodzimy na dłuższe spacery, zaczynamy myśleć o oficjalnym otwarciu sezonu sportowego. Rolki, rower, a może powrót do codziennego, wieczornego joggingu? W każdym wydaniu pragniemy czuć się piękne i pewne siebie. Najlepszą wizytówką naszego dobrego, wiosennego samopoczucia pozostaje natomiast świeża, nawilżona, osmagana słońcem, zdrowo zarumieniona cera! No właśnie, czy aby na pewno „zdrowo”?
Niewiele z nas zdaje sobie sprawę z tego, że nasza skóra niemal codziennie narażona jest na działanie szkodliwego promieniowania słonecznego. Rzecz dotyczy więc nie tylko lata oraz późnej wiosny, ale każdego z 365 dni roku. Uznając za oczywistość pokrywanie skóry szeregiem nawilżających, a dalej kamuflujących i upiększających kosmetyków, zapominamy o absolutnym fundamencie naszego piękna – zabezpieczeniu skóry przed promieniowaniem UV. Nie wiedzieć czemu – czy to z uwagi na słabą wciąż edukację w tym zakresie, czy też oczywiste i jakże ludzkie, skłonności do tzw. „wygodnictwa”, bagatelizujemy fakt, iż nawet krótka ekspozycja naszej skóry na słońcu, może poważnie zaszkodzić strukturom naszej cery, wywołując nie tylko chwilowo niekorzystne, ale i trwale niepożądane efekty.
Jak niemal wszystkie kobiety naszej szerokości geograficznej kochamy piękną opaleniznę, ale aby nie odczuwać w przyszłości konsekwencji niewłaściwej pielęgnacji ochronnej cery, szybszego jej starzenia, podatności na wykwity lub przebarwienia, koniecznie musimy zaopatrzyć się w kremy z filtrami UV do codziennego stosowania. Tak. Codziennego!
Wbrew obiegowej opinii produkty zapewniające nam ochronę przeciwsłoneczną powinny być stałym i podstawowym wyposażeniem naszych kosmetyczek. Pamiętacie kiedy przy okazji ostatniego wyjazdu nad Bałtyk, zaopatrywałyście się w filtry rzędu 6 lub 15? Naprawdę łudziłyście się wówczas, że należycie zabezpieczacie swoją skórę przed dosłownym „spaleniem” jej przez słońce? Jeśli tak, najwyższa pora rozwiać te stwardniałe mity!
Idealny kosmetyk do codziennej pielęgnacji powinien charakteryzować się bowiem co najmniej wskaźnikiem ochronnym na poziomie SPF 30, nadto – dobrze się rozprowadzać, szybko wchłaniać i co szczególnie ważne, nie pozostawiać białego filmu na skórze.
Czy taki produkt w ogóle istnieje? W końcu to właśnie z powodu nie najprzyjemniejszych skojarzeń z ultra tłustymi, intensywnie pachnącymi plażowymi olejkami przeciwsłonecznymi, częstokroć nie wyobrażamy sobie stosować kosmetyków z filtrami UV jako bazę pod makijaż. Nic bardziej mylnego!
Istnieją kremy, które idealnie sprawdzają się w obu powyższych rolach! Krem ochronny do twarzy Super Sunblock SPF 30 GlySkinCare nie tylko chroni cerę przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym, ale i utrzymuje nałożony na nią makijaż w nienaruszonym stanie.
Nadaje się jako baza pod make-up; nie pozostawia nieprzyjemnego poczucia lepkości, ani białego filmu, a nade wszystko pięknie pachnie.
- mulfifukcyjny,
- bezpieczny dla skóry,
- prosty i szybki w użyciu.
Wszystko to powoduje, iż korzystanie z kremu Super Sunblock, produkcji eksperckiej firmy zdrowotnej i profilaktycznej – Diagnosis, stanowi idealny krok na drodze do wypracowania zdrowych rytuałów pielęgnacyjnych, opartych na aktualnej wiedzy i realnych potrzebach współczesnych kobiet.