Pamiętam końcówkę ciąży jak dziś. Prawie nie spałam i nie jadłam – takiej zgagi jak wtedy, nie miałam nigdy dotąd. Jedyne czym się odżywiałam to chleb i mleko. Spałam w saloniku, na starym łóżku, z podnoszonym zagłówkiem, jak w szpitalu, żebym mogła „półspać” na wpół siedząco. Byłam zmęczona, rozdrażniona, opuchnięta i ociężała, a mój przełyk bolał i piekł. Gdy tylko się kładłam nadtrawione jedzenie wracało do ust- miałam dosyć.
Nic dziwnego, że gdy zbliżał się 40 tydzień ciąży odczuwałam coś na kształt ekstazy, połączonej z ogromnym zniecierpliwieniem. Byłam jak szalona, chciałam urodzić już, natychmiast.
Nadszedł 5 październik – wyznaczony termin porodu, ale ja już wcześniej przeczuwałam, że najprawdopodobniej poród nie nastąpi szybko. Tak wynikało zresztą z badań. Ginekolog i położna jednoznacznie stwierdzili, że mój organizm nie szykuje się do porodu, nawet brzuch się nie opuścił – kazali czekać. Myślałam, że zwariuję. Już z początkiem października zaczęłam stosować wszelkie możliwe sposoby, aby naturalnie przyspieszyć poród.
Wypada mi zaznaczyć na wstępie, że w moim przypadku żaden z nich nie okazał się skuteczny. Być może jednak nie warto sugerować się moim przypadkiem – w nim, nie pomogły nawet trzy kroplówki z oksytocyną i cewnik Foleya. Jak widać, jestem twardą sztuką.
Postanowiłam jednak, pomimo osobistych niepowodzeń, zgromadzić tu sposoby, które zalecają lekarze i położne, aby przypomnieć organizmowi, że najwyższa pora urodzić długo oczekiwanego malucha. A zatem, zaczynamy!
Ruch:
Energiczne spacery, marsze, delikatne ćwiczenia na piłce, wchodzenie po schodach – wszystko co rozrusza Twoje kości w granicach rozsądku, może przyczynić się do wywołania skurczy. Nie chodzi o to, żeby się forsować, ani też podejmować się niebezpiecznych dla dziecka, intensywnych aktywności. Najważniejszy jest sam ruch, choćby delikatny i lekkie choćby podniesienie tętna.
Przyprawy:
Wiele naczytałam się o dodawaniu gałki muszkatołowej do potraw. Nie mam pojęcia, czy ten sposób działa, ale gałka jest zdrowa, więc można dodać kilka jej szczypt do dania głównego lub deseru z jabłkiem. Ponoć działają też ostre przyprawy, jak chili czy imbir. Można zaryzykować zatem zaserwowanie na obiad ostrego indyjskiego curry, jeśli lubimy taką kuchnię.
Seks:
To nie tylko naturalny masaż szyjki macicy, który w fazie kulminacyjnej powoduje jej skurcze. Sperma zawiera prostaglandyny, czyli hormony powodujące dojrzewanie szyjki macicy, która staje się nieco bardziej miękka i łatwiej się rozwiera.
Napar z liści malin:
By herbatka z liści malin rzeczywiście miała wpływ na przebieg porodu należy zacząć ją pić kilka tygodni przed wyznaczonym terminem. Napar ten pomaga głównie w czasie porodu, gdyż wzmacnia mięśnie macicy. Skurcze są dzięki niemu skuteczniejsze – poród szybszy i sprawniejszy. Napar sprawia, że mięśnie dna macicy rozluźniają się i stają się miększe, a stymulacja perystaltyki jelit, którą napar poprawia, może wywołać skurcze macicy. Herbatka ta polecana jest także po porodzie, gdyż pomaga macicy się obkurczać, działa relaksująco i uspokajająco.
Masaż brodawek sutkowych:
To metoda zalecana nie tylko do indukcji porodu, ale także w trakcie jego trwania. Stymulacja brodawek sutkowych powoduje naturalne wydzielanie oksytocyny- czyli hormonu przyspieszającego skurcze macicy, podawanego często dożylnie w celu wywołania porodu lub jego usprawnienia.
Olej z nasion wiesiołka:
Pamiętam, że kupiłam go w kapsułkach i pilnowałam, by spożywać jego zalecaną ilość. Olej z wiesiołka działa zmiękczająco na szyjkę macicy, sprawiając, że łatwiej się skraca. Działanie wiesiołka ma też wpływ na wytarzanie prostaglandyn (wspomnianych odnośnie seksu hormonów), które skracają czas porodu i przyspieszają rozwieranie.
Więcej informacji na temat naturalnego wywołania porodu możecie znaleźć na stronie Fundacji: Rodzić po ludzku
Joanna Pomianowska – Dziekanowska
źródło: zfilizankakawy.pl