ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Dlaczego nie warto porównywać się z innymi kobietami? kobbieciarnia

Ameryki nie odkryję jeśli napiszę Wam dzisiaj, że wszystkie jesteśmy różne. Ta prosta prawda tłumaczy dlaczego każda z nas reprezentuje różne cechy, ambicje lub mechanizmy obronne. Różnorodne rzeczy przynoszą nam przyjemność, inne nas zasmucą. Tak jest – i jest to dobre. Ciągle jednak odczuwamy nieodpartą potrzebę porównywania się z innymi kobietami. Im częściej zaś porównujemy, tym więcej znajdujemy powodów do niezadowolenia z siebie samych.

Myślę, że nie tylko ja, żyję z nieustającym poczuciem „niesprawdzenia się” w roli samej siebie. Czuję, że wciąż jestem „za bardzo…” lub „nie dość…”.

Za bardzo emocjonalna, za bardzo bałaganiarska, zanadto wrażliwa, a jednocześnie nie dość odważna, zabawna, otwarta, towarzyska i niewystarczająco szczupła. Kiedy czytałam kolorowe gazety, psychologiczne poradniki lub artykuły, których autorki sugerowały mi, że jeśli tylko spełnię 10 magicznych wskazówek, odtąd już zawsze żyła będę szczęśliwie, wcale nie czułam się lepiej. Wręcz przeciwnie – wszystkie one sprawiały, że zapadam się coraz bardziej w otchłań ciągłego niezadowolenia z siebie samej. Dopiero niedawno zrozumiałam, że kobiecości nie da ująć się w „formułkę”. Wystarczy spojrzeć na kobiety z najbliższego otoczenia. Jedne z nas uwielbiają spotkania przy kawie, drugie na samą myśl o typowo damskich ploteczkach dostają z miejsca drgawek. Są te, których pożywką jest adrenalina i takie które trzymają się od niej z daleka w zadowoleniu ze swojego statycznego żywota.

Kto tak na prawdę dysponuje prawem do decydowania o tym, czy ucieleśnieniem prawdziwej kobiecości jest Księżna Kate czy Marit Bjorgen? 
Czy mamy w ogóle prawo decydować o tym kto jest lepszy? Kierując się stereotypami i narzucanymi przez mas-media „wzorcami kobiecości” danych czasów, szufladkujemy tę sławetną kobiecość pod jeden, konkretny zestaw cech składający się na tzw. ideał. Konsekwencją tego jest nic innego, jak wielka ściana płaczu i nieustające myśli, że gdybyśmy „były lepszymi kobietami (cokolwiek to właściwie znaczy) nasze życie nie byłoby takie ciężkie”. Prawda? Nie toczyłybyśmy tak wielu zmagań, nie miałybyśmy tylu zmartwień, nie dręczyłoby nas tyle niesprecyzowanych smutków. Świadome naszych największych niedoskonałości (czyt. odstępstw od przyjętego szablonu), przestajemy wreszcie marzyć, ukrywamy własne pragnienia głęboko w sercu, tylko z uwagi na to, że wydają nam się zbyt luksusowe.

Ciągle zmagamy się z życiem, które z każdej strony serwuje nam przekaz, że musimy próbować silniej, bardziej i mocniej. Gdzieś pomiędzy tym co chcemy, a tym co powinnyśmy – gubimy prawdziwą radość z życia. Radość, która powinna być motorem napędowym każdej z nas. Zdarzają się sytuacje gdy siedząc w gronie innych kobiet, obsrwując ich ruchy i wsłuchując się w ich konwersacje, myślimy w duchu że nie ma w nas nic interesującego, nie mamy przecież żadnych pasji, ani rzeczy którymi mogłybyśmy się pochwalić na kobiecym forum.

Co możemy wówczas zrobić aby pomóc sobie samym w odnalezieniu własnej wartości?
Ważne aby znaleźć chwilę dla siebie – kiedy nikt nie patrzy. Kiedy jesteśmy całkiem same i nikt, ale to  nikt nie będzie nas oceniał. I zastanowić się – o czym właściwie marzymy ? Jakie filmy lubimy oglądać? Co cenimy w ludziach? Co sprawia nam przyjemność?
Większość kobiet ocenia siebie przez pryzmat związków międzyludzkich i ich jakości. Jestem matką, córką, siostrą, przyjaciółką – albo jestem samotna i bezwartościowa, „z nikim się obecnie nie widuje…”, „moje dzieci dawno się do mnie nie odzywały…” Istotnym jest, aby nauczyć się przymykając oczy na całe otoczenie, oceniać siebie bez względu na to gdzie znalazłyśmy się w życiu i jakie związki stworzyłyśmy.
Ważne abyśmy odnalazły w sobie te rzeczy i zajęcia, które sprawiają nam radość, napełniają pasją i relaksują.
Jeśli natomiast odnaleźć ich nie zdołamy – zacznijmy poszukiwać, próbujmy nowych zajęć, szukajmy nowych zainteresowań, wybierajmy nowe ścieżki. Stwarzajmy sobie sytuacje, które będą przynosiły nam  satysfakcję i przyjemność. Może życiowe szanse czekają wciąż aż wyciągniemy po nie rękę.

Pracę ze samym sobą, o której piszę wyżej można porównać do budowania marki swojej firmy. Trzeba określić swój target, konkretną działalność, logo czy sposób na promocje. I owszem – można, a nawet trzeba porównywać swoją firmę do innych już istniejących na rynku. Ogromnie ważna jest tu jednak umiejętność odnalezienia w sobie czegoś NASZEGO, własnego i oryginalnego, specyficznego tylko dla mnie. Można to przełożyć na ludzi. Zdrowym podejściem jest obserwowanie innych kobiet, odnotowywanie w ich fizyczności lub zachowaniu cech, które budzą w nas podziw. Warto czerpać jednak tę inspiracje z innych, aby na nowo spróbować stworzyć swój własny SZYLD.
Szyld, na który będą składały się nasze własne pozytywne cechy, rzeczy które naprawdę lubimy robić i które tylko nas relaksują. Zainteresowania które będą nas rozwijały lub chwile zapomnienia, które zwyczajnie zapewnią nam rozrywkę. Ludzie, których będziemy do siebie dopuszczać i serce, które będziemy wkładały w te relacje. To wszystko złoży się na najlepszą, jedyną i niepowtarzalną (bo Twoją własną!) mozaikę – mozaikę prawdziwej kobiecości. Bo nie ma jedynej słusznej reguły na to, co znaczy być kobietą.

Źródło: coachpisze.pl

- A word from our sposor -

Jedyna w swoim rodzaju. Dlaczego nie warto porównywać się z innymi kobietami?