Część z kosmetyków, które prezentuję w dzisiejszym poście, stosuję od dawna, niektóre z nich – testowałam przez ostatni miesiąc i sprawiły, że na pewno kupię je ponownie. Przy okazji chciałam również zaprezentować te, które nie do końca się spełniły moje oczekiwania. Ok, zaczynamy!Temperatury zaczynają przekraczać 20 stopni Celsjusza, marzymy o tym, aby spodnie zamienić na wygodne szorty, spódnice czy przewiewne sukienki. Jednak, większość z nas odczuwa dyskomfort związany z pokazywaniem bladych nóg. Jednocześnie, coraz więcej kobiet nie odczuwa satysfakcji z bezczynnego wylegiwania się na słońcu czy też zwyczajnie nie ma na to czasu.
Jestem posiadaczką nieco ciemniejszej karnacji od „standardowo słowiańskiej”, dzięki czemu również dość szybko się opalam. Nie zmienia to jednak faktu, że nie lubię upałów, a „leżenie plackiem” nie jest dla mnie atrakcyjnym sposobem spędzania czasu; ponadto już po kilku minutach mam wrażenie, że się smażę.
Sięgam wtedy po alternatywę – balsamy brązujące. Od ponad roku, zdążyłam przetestować kilka produktów, ale moim zdecydowanym faworytem jest ten z Lirene do ciemnej karnacji. Przede wszystkim dlatego, że efekt utrzymuje się naprawdę długo, nie pozostawia smug, ma przyjemny zapach i daje bardzo naturalny efekt. Alternatywą, gdy nie mogłam czekać, aż balsam się wchłonie była mgiełka z Bielendy. Niestety, pozostawia ona smugi, daje nierównomierny efekt (pomimo rozprowadzenia dłońmi) i szybko się zmywa.
Dwa kolejne hity także pochodzą od Bielendy. Pierwszy z nich to chłodzące serum. Według producenta ma ono za zadanie zmniejszyć rozstępy, wygładzić skórę i zredukować cellulit. Jestem tą szczęściarą, że nie mam problemów z cellulitem, natomiast rozstępy posiadam już tak długo, że jedynie laser mógłby je zniwelować. Niestety więc nie mogę stwierdzić czy w tym przypadku serum działa. Mogę jednakże śmiało potwierdzić, iż zauważyłam, że regularne stosowanie tego produktu spowodowało, iż znacząco ujędrniła mi się skóra. Szczególnie na udach, ciało jest bardziej sprężyste. Dodatkowo serum pięknie pachnie.
Kolejny produkt, który podbił moje serce to Body Perfector również marki Bielenda. To kosmetyk 2w1, który łączy w sobie właściwości korektora oraz balsamu do ciała. Świetnie sprawdzi się np. na basenie czy na plaży, gdyż jest wodoodporny. Maskuje niedoskonałości, nadaje skórze lekko brązowawy odcień, zawiera filtr SPF 6, rozświetla skórę, dodając jej blasku. Poniżej przedstawiam Wam zdjęcie, na którym widać jego działanie (lewa noga jest posmarowana, prawa nie). Krem nie brudzi ubrań, przepięknie pachnie – uwielbiam, gdy kosmetyki mają ładny zapach, w tym po prostu jestem zakochana.
Kolejny typ to mój ukochany krem – STEAM CREAM, który poleciła mi koleżanka, gdy byłam w Londynie. Kupiłam go w TK Maxx za ok. 7 funtów. W Polsce kosztuje on ok. 60-70 zł. Kremy mają różne opakowania do wyboru, ale co jest najważniejsze to oczywiście jego działanie. Jest to najlepszy krem nawilżający, jaki miałam do tej pory. Bardzo wydajny, szybko się wchłania. Najlepiej sprawdza się w okresie wiosenno-letnim. Można go również używać pod makijaż. Ma bardzo dobry skład; jest kompozycją naturalnych, wegańskich i bezpiecznych składników. Jedyny minus to jego zapach, bardzo mocny i ziołowy.
Posiadam na twarzy blizny – jedna jest pozostałością po operacji, druga po microdermalu. Nie sądziłam, że kiedykolwiek da się je usunąć, aż nagle przez przypadek natrafiłam na recenzję kremu Evolet. Byłam nastawiona dość sceptycznie, ale od ok. 2 tygodni stosuję go dwa razy dziennie (rano przed nałożeniem makijażu i wieczorem przed pójściem spać). Sama nie mogę w to uwierzyć, ale blizna po microdermalu stała się prawie niewidoczna! Wcześniej była czerwona, dość głęboka i musiałam zakrywać ją makijażem. Teraz jest dużo bledsza, prawie niezauważalna, a to dopiero 2 tygodnie stosowania, więc podejrzewam, że zniknie całkowicie. Drugą bliznę mam już dobrych kilka lat, więc nie oczekuję spektakularnych efektów, choć i ta, stała się dużo mniej widoczna. Warto wypróbować, zwłaszcza, że jak na takie efekty, cena jest naprawdę niska (da się go kupić już od 25 zł).
Ostatni kosmetyk to serum odżywcze do ciała. Cóż, seria Bielendy z algami morskimi jest rewelacyjna i myślę, że każdy, kto miał okazję wypróbować, przyzna mi rację. Mam bardzo suchą skórę, a to serum zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia, dodatkowo zmiękcza i wygładza naskórek. Krem bardzo szybko się wchłania, pozostawiając przyjemny zapach.
A Wy zadbałyście już o swoją skórę przed latem?
Pozdrawiam,
Karolina Nitka
Autorka bloga: JeillieBean