ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

uzależnienie korporacja pracoholik kobbieciarnia

Dlaczego korpo uzależnia? Co powoduje w nas obawy, że po korpo nie ma życia? Skąd w pracownikach korporacji te wszystkie niesprecyzowane lęki i fobie?

Czyżby korpo faszerowało swą pracowniczą gromadkę przekazami podprogowymi? A może to wynik korpo terroru, który paraliżuje pracownika i odbiera mu rozum? Może to szef, który pokazuje nam jak marnym pyłem jesteśmy i z jakim oddaniem winniśmy całować naszą firmę po jej korpo stopach, za to że przytuliła nas ocalając od zapomnienia gdzieś, na marginesie życia.

Zapewne chciałybyście teraz zwalić cała winę na korporację? Tu Was jednak rozczaruję. Najczęściej (poza niechlubnymi wyjątkami, które faktycznie działają zgodnie z opisanym wyżej mechanizmami), winne jesteśmy sobie same. 

Tak, tak droga czytelniczko, to korpo pracownicy pozwalają sobie odbierać zdrowe myślenie i zastępować go korpo zasadami. Dlaczego? Bo tak jest łatwiej. Nie trzeba samodzielnie myśleć, wszystko można zwalić na korpo kodeks zachowania. Nie ma potrzeby zajmować stanowiska, ani bronić go niczym niepodległości. Wystarczy powtarzać jak mantrę, proste korporacyjne prawdy.

Tak opisany mechanizm dobrowolnej rezygnacji z samych siebie, skutkuje nieuzasadnionym lękiem przed wszystkim, co jest poza korporacją. Z przerażaniem myślimy o tym, że kiedykolwiek moglibyśmy znaleźć się poza jej „łaskawymi” ramionami. Paniczny lęk budzi w nas konieczność powrotu do eksponowania swych walorów na kolejnych rozmowach kwalifikacyjnych, prezentowania własnych poglądów i podejmowania decyzji, za które ktoś przecież będzie musiał powziąć odpowiedzialność. To wszystko wymaga odwagi i uwolnienia się spod fartucha korpo matki.

Przyjrzyjmy się zatem kilku ciekawszym uzależnieniom, jakie sami sobie fundujemy.

Pierwszym z nich jest totalne przywiązanie pracownika do korpo, a następnie „odebranie mu” (jak wspominałam, na jego własne życzenie) kilku istotnych, osobistych skillsów i zamienienie ich na inne – przydatne w korporacji. Przejdźmy jednak do szczegółów:

 

Ocena własna 

Trzeźwe spojrzenie na siebie z pewniej perspektywy (wykraczającej poza ramy sztywnej korporacji), zamieniamy u siebie nieświadomie na samoocenę swojej przydatności lub nieprzydatności dla firmy. Oceniamy samych siebie w kontekście korporacyjnych norm (obowiązujących przy ocenach kwartalnych, rocznych lub innych rozmowach oceniających z przełożonym). W oparciu o tabelki, statystki i pochwały szefostwa wartościujemy swoje działania lub ich brak, w zależności od efektów jakie za sobą przyniosły.

Opinia o nas, jako członku zespołu 

W korporacyjnym życiu nie oceniamy naszego „miejsca w grupie”, a naszą „rolę w grupie”. Nie oceniamy naszych „relacji z grupą”, a naszą „grupową współpracę”. Nie oceniamy „naszego zaangażowania w temat”, a „naszą efektywność w realizacji danego zagadnienia”. W życiu korpo nie jesteśmy bowiem zindywidualizowaną jednostką, ale trybem stworzonym jedynie dla osiągnięcia wspólnego celu teamu.

Przestrzeń życiowa

Korpo pracownik nieświadomie zaczyna postrzegać świat korpo jako swój świat, w którym musi się poruszać i który wyznacza mu pewnie granice. Ramy tego świata wyznaczane są przez zadania, jakie są mu powierzane, przestrzeń w której porusza się w wykonywaniu swych korpo obowiązków i czas, który przeznaczono mu na realizację określonych celów. Wszystko, co ma dla niego znaczenie rozgrywa się odtąd w korpo świecie, wymagającym pełni uwagi, koncentracji i zaangażowania.

Najważniejszy jest cel korporacji – nie Twój własny. Twoja przestrzeń zostaje wyparta przestrzenią korpo świata.  W tej sytuacji, niewątpliwie trudno jest sobie wyobrazić życie poza korporacją. To równa się porzuceniu tego, zbuntowaniu się zasadom, według których działasz – nieważne, czy się z nimi zgadzasz, czy też nie. Na ten moment nie masz innych, a myśl o pustce Jaka powstanie w Twoim życiu, gdy tylko je porzucisz powoduje u Ciebie paniczny strach.

Zbierając powyższe trzy obszary buduje nam się obraz człowieka, który nie potrafi już myśleć o sobie jako o jednostce. Myśli i mówi o sobie samym, jak o części machiny korporacji. Nic więc dziwnego, że postrzegając się jako trybik, podświadomie lęka się, iż wypadłszy z korpo maszyny nigdzie nie będzie już pasował. Został przecież stworzony na miarę –  korporacji oczywiście.

Pracownik korporacji contra ocena jego pracy:

Często to na tym właśnie polu, powstają małe i duże dramaty, powodujące niską samooceny i pogłębiające strach przed życiem „po korporacji”. Aby nie popaść w spiralę frustracji i strachu zapamiętaj: wszelkie uwagi kierowane do Ciebie nie są personalne, dotycząc Ciebie jako trybu korporacji, nie zaś zindywidualizowanej jednostki o konkretnych przymiotach. Jeśli więc bierzesz je do siebie i przeżywasz załamanie, że nie sprawdzasz się w „swojej własnej skórze”, a nie Twoja praca, lecz ego poddawane jest regularnym ocenom – grubo się mylisz. Korporacja ocenia pracownika wyłącznie pod kątem efektywności i skuteczności wykonywanej pracy, pomijając pozostałe obszary jego życia.

Jeśli zaczniesz odbierać zarzuty korpo jako osobisty przytyki, najpewniej zwariujesz od nadmiaru złych emocji i poczucia beznadziejności własnej osoby. Oczywiście zdarzają się w korporacji pracownicy, których celem jest zwyczajny mobbing i pokazanie Ci „gdzie Twoje miejsce”, niemniej są to wyjątki od reguły (temat rożnych postaw w korpo pozostawmy sobie na inną okazję).

Podsumowując:

To nie korpo robi z Ciebie tryb i emocjonalnego kalekę. Z przykrość stwierdzam, że najczęściej robisz go z siebie sama.

Życie po korpo istnieje! To tylko od ciebie zależy czy uwierzysz iluzji, jakiej pozwoliłaś się zmanewrować, czy też odważysz się na krok ku samodzielnemu postrzeganiu świata.

Nigdy nie przestawaj fokusować się na siebie jako na człowieku. Trudniej będzie Cię wówczas „wtłoczyć” w całą tę korporacyjną fikcję.

Samodzielne myślenie nie boli!;)

Powodzenia! 

 

 

- A word from our sposor -

KORPO PRZEWODNIK – O uzależnieniach w świecie korpo