„Z każdym smutkiem trzeba natychmiast iść do fryzjera, bo wszystkie nieszczęścia kobiet chowają się w końcówkach ich włosów” Piotr Adamczyk
Z pewnością wizyta u dobrego fryzjera każdemu z nas natychmiast poprawia nastrój. I właśnie o to chodzi. O ten dobry nastrój, a w rezultacie o dobre życie. Oczywiście dla każdego znaczy ono coś innego, jednak łączą nas pewne wspólne cele. To równowaga, poczucia bezpieczeństwa, spokoju, miłości, radości. I bywa tak, że pomimo chęci, jakoś ta radość do nas nie dociera, dobry nastrój nas nie odnajduje. Rozmyślamy o naszym wymarzonym szczęśliwym życiu, projektujemy, i czekamy….czekamy….czekamy. A rozwiązanie jest banalnie proste.
Żeby dobry nastrój nas nie odstępował, należy tak właśnie postanowić. Postanowić, że będę szczęśliwym człowiekiem, że idąc do pracy, spędzę tam miły dzień, bez względu na wszystko. Postanowić, że moja rodzina, to będzie szczęśliwa rodzina.
Wiem, że pewnie teraz większość czytających pomyśli, że to nie takie proste. Ale ja będę się upierać przy swoim. Postanowienie że moje życie będzie radosne, że będę szczęśliwym człowiekiem, to jest to, co na początek zdecyduje o wszystkim.
Życie niesie wiele trudnych sytuacji. Załóżmy, że jestem mężatką, pracującą na pełen etat. Wracam do domu po strasznym dniu w pracy, szef był wyjątkowo upierdliwy. W domu mąż zjadł już obiad i zostawił brudne naczynia do pozmywania. Wchodzę i już mnie ogarnia irytacja, że co to do jasnej cholery ma znaczyć?! Czy tak trudno mu pozmywać te talerze, kubki, czy co tam jeszcze używał?!
Dlaczego kolejny raz zachowuje się w taki egoistyczny sposób? Koszmar, bo przecież już po kilku latach małżeństwa powinien wiedzieć, że ja zmywać nie znoszę! Że sprzątanie tak dla niego, jak i dla mnie jest ostatnią czynnością o jakiej myślę! I jak tu się uśmiechać do siebie…?! Jak tu zachować pogodę ducha? Czy tak już będzie zawsze? Czy coś się zmieni? Czy mam uśmiechać się do siebie w duchu z żalem, że taki mój kobiecy los? I czy w ogóle jest sens mówić mu o takich rzeczach?! Znamy się tyle lat, a on nadal nic z tym nie robi…
No i tu właśnie pojawia się fantastyczne słowo… intencja. Według Słownika wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych , intencja to świadomy proces umysłowy, polegający na aktywnym stosunku umysłu wobec jakiegoś problemu (sytuacji), w wyniku czego, pragnienia przekształcają się w potencjalny plan działania. Świadome zamierzenie, zamiar, zamysł, cel, motyw działania; myśl przewodnia, chęć , pragnienie. Warto się nad tym pochylić, zadać sobie pytanie, jakie intencje mi towarzyszą?
Powróćmy do przykładu powyżej. Co się wydarzy gdy wejdę wykończona, i zacznę wyrzucać mężowi, że on znowu to samo, znów te brudne naczynia i taki jest straszny drań, że nie chce mi pomóc; i co to wszystko znaczy?! Nic dobrego z tego nie będzie. Potwierdzi to chyba każdy, kto jest w jakimkolwiek związku. Bo jaka jest moja intencja? Czy chcę mu dopiec, wyżyć się porządnie? A niech ma za swoje! Jeśli tak, to wieczór raczej nie będzie należał do udanych. A i być może do rana mi nie przejdzie mu również. Czy też intencją mojego przekazu jest zwrócenie uwagi na problem i prośba o pomoc? Ostatecznie przecież chodzi o to, czy ten kochany człowiek zrozumie, że jestem zmęczona i proszę go o wsparcie w tym temacie. A ponieważ zakładam, że mój mąż kocha mnie równie mocno, jak ja jego, więc zrozumie moją prośbę.
Rzecz oczywiście nie odnosi się do brudnych naczyń, bo może zdarzyć się, że mąż i tak ich nie pozmywa. Być może nie lubi tego tak samo jak ja i pozostaje równie wykończony. Ale cóż znaczą brudne naczynia? Czy to powód do scysji, sprzeczek? Może lepiej posiedzieć, porozmawiać, miło spędzić czas, a gdy przyjdzie chęć i odzyskamy sił, zabrać się za wspólne zmywanie? Przykłady można mnożyć. Takich sytuacji jest nieskończona ilość każdego dnia.
Istotą sprawy jest nasza intencja i nasze postanowienie o dobrym, szczęśliwym życiu.
Gorąco zachęcam do samoanalizy.
Z tego zawsze wynikają tylko pozytywne rzeczy.
Pozdrawiam,
Kamila Gutowski
Autorka bloga: Moje trzecie oko
Świetny artykuł. W 100% się zgadzam.