ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

dzieci kobbieciarnia portal dla kobietLato w pełni, a człowiek nasłucha się, oj nasłucha. W ciągu ostatnich wakacji, towarzyszy mi pewna refleksja – strasznie żal mi dzieci. Obserwuję rodziców na ulicy, placu zabaw, w sklepie czy na basenie. Bywam przy tym świadkiem smutnych zdarzeń. „Smutnych” bo dla dzieci, zwykle – nie najprzyjemniejszych w skutkach.

Ostatnia obserwacja miała miejsce w parku (fantastycznym Parku Bajka w Błoniu). Na oko, 4-5 letni chłopiec bawił się w okolicy wodotrysków. Biegał z radością i bez składu ani ładu, wymachiwał swobodnie rączkami. W pewnym momencie niefortunnie upadł i uderzył twarzą o podłoże, boleśnie rozcinając sobie wargę. Rozcięcie wyglądało na poważne. Z daleka widać było, że krew leje się strumieniami. Chłopiec – przerażony na wskroś widokiem krwi i bólem rozciętej dopiero co wargi, płakał w wniebogłosy, podczas gdy mama malca, próbowała bezradnie zatamować krwawienie. O dziwo, udawało się jej jednak zachowywać względny spokój.

Na całe nieszczęście tego biednego, małego człowieka, na miejscu zjawił się także po chwili, tato chłopca, który pozostając w odległości całych pięciu centymetrów od jego twarzy, zaczął krzyczeć donośnym, tubalnym głosem:

– Mówiłem Ci, żebyś nie biegał!

Chłopiec płakał przerażony…

– Mówiłem?! A Ty co?!

Chłopiec płakał tym głośniej. Był prawdziwie przerażony ilością wylewającej się krwi, doznanym bólem wargi, zatroskanym ponad miarę wyrazem twarzy swojej mamy, a na dokładkę jeszcze, gdyby tego wszystkiego było mało – tym jakże przenikliwym okrzykiem taty. Rodzina po pierwszej fali uniesienia oddaliła się na ławkę obok fontanny. Ja tymczasem postanowiłam obserwować ją nadal.

Gdy tylko mama oddaliła się po lody, aby schłodzić skaleczone miejsce na ustach syna, tato kontynuował wysiłki:

– Jesteś głupi, kiedy raz się przewróciłeś mówiłem Ci wyraźnie, nie biegaj! A ty co? Dalej biegasz!

Kiedy słyszę takie słowa i widzę towarzyszące im reakcje rodziców, zwyczajnie pęka mi serce. WSPÓŁCZUJĘ DZIECIOM – tak naprawdę, szczerze im współczuję. Ostatnią rzeczą, którą potrzebują w tym podobnych wypadkach, pozostaje krzyk ich rodziców. W chwilach największego przerażenia i bólu, potrzebują przecież wsparcia i zrozumienia. Kiedy czują się niekomfortowo, potrzebują miłości – nie zaś wyzwisk lub poniżenia.

Wygląda na to, że rodzice w sytuacjach stresogennych zapominają całkowicie o uczuciach swoich dzieci. Automatycznie niemal, dają upust swoim własnym lękom i wyrzucają go, na i tak przestraszone już dzieci. W ten sposób dziecko, obarczone zostaje jednak podwójnym bagażem – lękiem swoim i rodzica. Warto pamiętać o tym przy okazji kolejnych, losowych awarii.

Pozdrawiam,

Magdalena Kuprewicz

współautorka bloga: DOGADANI,

współzałożycielka: RELATEKA

pasek

relateka logoO tym, jak wesprzeć dziecko w trudnej sytuacji i jak inaczej wyrazić swoje emocje, możecie dowiedzieć się na szkoleniach: Magdy Kuprewicz oraz Anny Rozdejczer organizowanych w ramach centrum pomocy rodzinie Relateka.

- A word from our sposor -