W ostatnim czasie Nadija Sawczenko jest jednym z najpopularniejszych tematów nie tylko w rosyjskich i ukraińskich mediach, ale również zachodnich. Wyróżniona polską nagrodą Orła im. Jana Karskiego za „hart ducha w walce o ludzką godność i dumę„, okrzyknięta bohaterką narodową Ukrainy, sama jednak nie czuje się jak bohater.
O Sawczenko zrobiło się głośno kiedy została oskarżona o współudział w zabójstwie dwóch rosyjskich dziennikarzy Igora Korneluka i Antona Wołoszyna w czasie walk w Donbasie w 2014 roku. Sąd uznał, że Sawczenko kierowała się motywami nienawiści i wrogości na tle politycznym. Uznano ją również za winną nielegalnego przekroczenia granicy i skazano na 23 lata więzienia.
Nadija to deputowana do ukraińskiej Rady Najwyższej i porucznik Sił Zbrojnych Ukrainy, pilot-nawigator, jedyna kobieta na Ukrainie, upoważniona do pilotowania ciężkich śmigłowców bojowych Mi-24 („latających czołgów”). Od niedawna związana jest z liberalno-prawicowa partią byłej premier Julii Tymoszenko „Batkiwszczyna”.
W maju pilotka po dwóch latach spędzonych w rosyjskiej niewoli, została wymieniona na dwóch żołnierzy rosyjskiego wywiadu wojskowego, została zwolniona z więzienia i wróciła na Ukrainę.
6 lipca ukazała się je książka „Nadia, więzień Putina”, w której opisuje wydarzenia na Ukrainie, ale też okres izolacji w więzieniu i chwile słabości zwykłej kobiety. W zeszłym tygodniu odwiedziła Polskę. Podczas wizyty w Polsce mówiła „Człowiek czuje się wolny, swobodny, kiedy nie ma nic do stracenia. Kiedy znalazłam się w areszcie, potem w więzieniu, byłam w takiej właśnie sytuacji – nie miałam nic do stracenia. Wiedziałam, że nic się nie stanie, jeśli umrę, nikt za to nie zapłaci. Moja rodzina była w relatywnie bezpiecznym miejscu. Miałam świadomość, że muszę walczyć do samego końca, że nie mogę dać się złamać, poddać. I tak zrobiłam. Dla siebie i swojego narodu.„
Nadija pokazała dużą odwagę, kiedy zamknięta w klatce, upokarzana kolejnymi ograniczeniami, brakiem kontaktu z bliskimi, nie poddała się nawet po 83 dniowej głodówce. W rosyjskim areszcie i na sali sądowej prezentowała niezłomność, nie idąc na żadne kompromisy, a nawet jawnie kpiąc ze swych sędziów. Nawet z jej „mowy ciała“ na ławie oskarżonych można było wyczytać, że jest osobą niezłamaną więzieniem i pewną siebie kobietą.
Sawczenko kiedyś powiedziała: „Wydaje mi się, że największym szczęściem dla człowieka jest umrzeć w chwili, gdy robi to, co kocha, kiedy osiąga w tym niezdobyte szczyty. Surfer niech więc utonie pod falą życia, spadochroniarz rozbije się w czasie skoku ze stratosfery, kosmonauta niech ginie wśród gwiazd, kierowca – w pełnym pędzie, na zakręcie, akrobata – robiąc salto. Ja na to jestem gotowa. Jeśli powiedzieliby mi, że przede mną start do lotu życia, ale gwarancji lądowania brak, startowałabym natychmiast i bez namysłu. Jestem gotowa, by nie lądować„.
Dzisiaj już jako polityk, jest gotowa walczyć o Ukrainę, o wolność obywateli i lepsze jutro. Czy jej się uda, czas pokaże… Trzymamy za nią kciuki.
Pozdrawiam,