Zaledwie kilka dni temu, na łamach KoBBieciarni, zapraszałyśmy Was do wzięcia udziału w patronowanym przez KoBBiety, letnim wydarzeniu dla rodziców samotnie wychowujących dzieci: Obozie dla Samodzielnych Rodziców i ich Dzieci w Istebnej. Przed podjęciem decyzji o objęciu patronatem medialnym wspomnianego wydarzenia, zaczęłam jednak zastanawiać się czy wyjazdy i spotkania tego typu, są w ogóle potrzebne:
Czy rodzice, na których samotnych barkach pozostawiony jest cały ciężar wychowania dzieci, mają w ogóle czas i ochotę na to, aby przyznając się głośno do swojej samodzielnej, codziennej walki z trudnościami losu, dzielić się swoim doświadczeniem z innymi oraz otwarcie sięgać po pomoc specjalistów?!
W poszukiwaniu odpowiedzi, postanowiłam sięgnąć do źródła. O przyczyny zorganizowania Obozu, zaczęłam rozpytywać samą organizatorkę – Magdalenę Gołdę. Ku mojemu zaskoczeniu, po rozmowie z Magdą okazało się, że temat rzeczonego już Obozu, choć niemniej ważny – z uwagi na ideę jaka mu przyświeca – pozostaje jednak drugorzędny w świetle faktu, iż współczesne, polskie, samodzielne rodzicielstwo, to problem dużo poważniejszy, aniżeli nam KoBBietom, mogło się wydawać…
Dziś, specjalnie na potrzeby przybliżenia go, Czytelniczkom KoBBieciarni, spotykam się z Magdą na niedzielną, aromatyczną, popołudniową kawę…
KoBBieciarnia: Często podkreślasz, że to, co starasz się uświadamiać matkom samotnie wychowującym swoje dzieci, ma dla Ciebie bardzo osobiste znaczenie…
Magdalena Gołda: To, że dziś zajmuję się tematem samodzielnego rodzicielstwa, jest konsekwencją ciągu punktów zwrotnych, jakie miały miejsce, na przestrzeni kilku ostatnich lat mojego życia. Wśród tych wydarzeń-kamieni milowych, jakie znalazłam pod nogami na mojej, życiowej drodze, wymieniłabym trzy, zupełnie przełomowe. Pierwszym z nich był mój rozwód. Kiedy rozstaliśmy się z tatą mojego synka, stanęłam przed wieloma zupełnie nowymi wyzwaniami. Miałam w sobie dużo siły, by to wszystko jakoś sensownie ułożyć i nadziei na to, że sytuacja w której przyszło mi się znaleźć, to nie koniec świata. Wierzyłam i chciałam wierzyć, że uda mi się wyciągnąć z tego doświadczenia coś dobrego. Razem z byłym mężem ułożyliśmy tzw. plan wychowawczy i podzieliliśmy się obowiązkami. Nigdy nie czułam się więc samotną mamą. A przecież taką łatkę przyczepia się wszystkim rodzicom „po przejściach” i „z przeszłością”. Potrzebowałam innej definicji, by móc nazywać siebie jakoś, w codziennych, społecznych sytuacjach. Wtedy właśnie wpadłam na nazwę – „samodzielny rodzic”.
KoBBieciarnia: „Samodzielność” brzmiała lepiej niż „samotność”?
Magdalena Gołda: Oczywiście! Samodzielny rodzic to mama lub tata, którzy wychowują dziecko lub dzieci osobno, sami, bądź przy udziale drugiego rodzica. To sformułowanie podoba mi się dlatego, że są w nim dwa słowa: sam + dzielny. A do bycia samemu z całym natłokiem spraw, związanych z mądrym wychowaniem dziecka, we współczesnym, trudnym świecie, trzeba być naprawdę dzielnym. O wiele precyzyjniej oddaje ono to, kim się czuję. Nie ma w nim nic z samotności, jest za to: autonomia, siła, odwaga, czyli bliskie mi wartości. Rozmawiając z innymi rodzicami, którzy są w podobnej sytuacji, zauważyłam, że wielu z nim przypadło ono do gustu. O wiele lepiej identyfikują się z nim, niż z łatką samotnej matki lub samotnego ojca.
KoBBieciarnia: Rozwód uznałaś za pierwszy, „milowy kamień”. Co było kolejnym?
Magdalena Gołda: Kolejnym punktem zwrotnym była decyzja o zmianie ścieżki zawodowej i zajęciu się coachingiem. Po studiach filologicznych przez wiele lat pracowałam w reklamie jako copywriter. Bardzo to lubiłam, nadal lubię (i czasem jeszcze się tym zajmuję), ale czegoś było w tym brak. Jakiejś wyższej wartości, misji, poczucia, że to, co robię, wnosi coś ważnego w życie ludzi. Ciągnęło mnie gdzieś indziej, ale nie wiedziałam, gdzie. Od zawsze pasjonowałam się psychologią i bardzo wiele czytałam. Zawsze też lubiłam kontakt z drugim człowiekiem i miałam mnóstwo dowodów na to, że ludzie lubią ze mną rozmawiać, przebywać. Często pomagałam innym, nawet nie wiedząc, że to robię. Okazało się, że to jest właśnie coś, co mnie totalnie wciąga; postanowiłam tę umiejętność sprofesjonalizować. Właśnie wtedy zdecydowałam, że chcę jeszcze raz pójść na studia, nauczyć się wszystkiego, zrobić certyfikat, a potem pracować z ludźmi jako coach i wspierać ich w osiąganiu tego, czego pragną. Co ciekawe, odkryłam to w sobie na własnych sesjach coachingowych, które odbyłam kilka lat temu z innym coachem, sama jeszcze coachem nie będąc.
KoBBieciarnia: Pierwszy dotyczył życia osobistego, drugi zawodowego – co było trzecim kamieniem?
Magdalena Gołda: Trzeci, to połączenie dwóch poprzednich. Podjęłam decyzję o odejściu z etatu i zajęciu się coachingiem. Już samo studiowanie było sporym wyzwaniem organizacyjnym. Łączenie go z pracą na etacie i byciem mamą nie było łatwe. Okazało się jednak możliwe i owocne w skutkach. Kupiłam mieszkanie – takie jakie zawsze chciałam, w pięknej, zabytkowej kamienicy. Dodało mi to skrzydeł i pokazało, że mogę działać sama, tak jak chcę. W międzyczasie zaczęłam już przygotowywać się do odejścia z agencji reklamowej. Przez ponad rok stosowałam metodę małych kroków. Rozpoczęłam praktykę z indywidualnymi klientami i zaczęłam myśleć nad swoimi własnymi projektami i programami.
Samodzielni Rodzice – właśnie to, od razu przyszło mi do głowy. Pomyślałam, że to moje doświadczenie mogę wykorzystać w coachingu z pożytkiem dla wielu ludzi w podobnej sytuacji. Postawiłam swoją stronę, a że potrafię pisać, założyłam swojego bloga. Widocznie spodobało się to, co robię, bardzo znanemu i cenionemu coachowi, Michałowi Pasterskiemu, bo zaprosił mnie do współpracy. Zaczęłam pisać na blogu jego firmy, głównie o mózgu, kreatywności, medytacji, bo są to tematy, które również bardzo mnie pasjonują. Potem Michał zaproponował mi, bym zrobiła dla niego kurs online. Przygotowałam program dla singli, o poszukiwaniu „drugiej połówki”.
KoBBieciarnia: „Druga połówka” i „samodzielność” – czy te pojęcia nie kłócą się ze sobą?
Magdalena Gołda: Kłócą, masz rację – dlatego o „drugiej połówce” mówię tu z przymrużeniem oka. Osobiście, nie wierzę bowiem w teorię połówek – wierzę w to, że jesteśmy kompletną całością. Postawiłam więc na kurs o relacjach, a nie brakach. Jest ciekawy, dlatego z ręką na sercu polecam go również samodzielnym rodzicom.
KoBBieciarnia: Kim są współcześni, samodzielni rodzice?
Magdalena Gołda: Mam różnych klientów. Przychodzą do mnie ci, którzy szukają pomysłu na siebie, jak i osoby, które z jakiegoś powodu nie mogą zbudować satysfakcjonującej relacji. W pracy z samodzielnymi rodzicami liczy się spójność i doświadczenie. To, że wiem, o czym mówię, bo wiele doświadczyłam na własnej skórze. To, że mogę własne doświadczenie przenieść na inny poziom. Nie jestem więc panią, która zza okularów patrzy i kiwa głową przytakując, bo czytała o tym w książkach. Wiem, jakie problemy mają tacy rodzice, bo jestem jednym z nich. Dzięki temu łatwiej się otwierają, są mniej sceptyczni, w rezultacie czego dochodzą do własnych wniosków szybciej i naturalniej, często bez większego wysiłku.
KoBBieciarnia: Obóz ma pomóc im w wymianie doświadczeń?
Magdalena Gołda: Dokładnie tak – jeśli będąc samodzielnym rodzicem, próbowałeś kiedyś zorganizować fajne wakacje dla siebie i dziecka, wiesz już z pewnością, skąd wziął się mój pomysł. Po prostu nie ma takiej oferty! Wszystkie ciekawe wydarzenia, wyjazdy rodzinne są albo dla pełnych rodzin, albo np. dla ojców z synami, albo matek z córkami. Mnie jako rodzicowi ciężko było gdziekolwiek dołączyć, bo „status” się nie zgadzał. Stworzyłam więc wydarzenie, obóz rodzinny, na który sama chętnie bym pojechała. Pomyślałam, że taki idealny wyjazd powinien zakładać wspólny pobyt rodzica i dziecka, ponieważ nam, samodzielnym rodzicom, trudniej wyrwać się samym na odpoczynek.
Chciałam też, aby ten wyjazd był wartościowy; by można było odpoczywając, jednocześnie zrobić coś dla siebie. Chciałam, by było komfortowo, a rodzice o nic nie musieli się martwić. Mamy więc pięknie urządzone pokoje, przepyszne, ekologiczne jedzenie, wspaniałą łąkę na terenie posesji, las w odległości rzutu beretem. No i warsztaty! Zorganizowałam to w taki sposób, by dzieci w czasie warsztatów coachingowych dla rodziców miały własne, świetne warsztaty przyrodnicze. I to nie byle jakie. Zaprosiłam do współpracy Maję Głowacką i Bogdana Ogrodnika z Pracowni Edukacji Żywej. Poznałam ich rok temu właśnie na takich warsztatach. Było tak wspaniale, że zapragnęłam ich obecności na naszym obozie, więc zrobiliśmy to razem. Maja i Bogdan profesjonalnie zajmują się edukacją przyrodniczą i na kilka godzin dziennie zabiorą dzieci do lasu. Ja w tym czasie poprowadzę warsztaty coachingowe dla rodziców. Zajmie nam to trzy godziny dziennie. Przez pozostały czas będziemy leniuchować, rozmawiać, spacerować po górach, może trochę pojogujemy, jeśli znajdą się chętni. Każdy będzie robił, co będzie chciał. Nie chcemy nadmiernie obciążać grafiku, bo w końcu mają to być wakacje Na pewno odpoczniemy i na pewno nie wrócimy tacy sami.
KoBBieciarnia: Mówisz o samodzielnym rodzicielstwie z dużą łatwością. Sama jednak zdajesz sobie sprawę z tego, że trudno o znalezienie w sobie większej siły…
Magdalena Gołda: Nie twierdzę, że rzecz jest łatwa – uważam jednak, że każdy z nas – samodzielnych rodziców, powinien przepracować temat z korzyścią dla siebie i swojego dziecka tak, aby nauczyć się czerpać z życia jak najwięcej przyjemności. O tym, że wciąż czeka na nas jeszcze wiele dobrego jestem bowiem przekonana. Kiedy zmienia Ci się wszystko (sytuacja rodzinna, uczuciowa, czasem mieszkaniowa czy zawodowa) łatwo jest się pogubić. Dopadają Cię problemy organizacyjne i finansowe. Zmęczenie, frustracja, przytłoczenie, chaos – nic dziwnego, że masz dość. Jednocześnie chcesz być spełniającym się rodzicem, który zawsze będzie wsparciem dla swojego dziecka, niezależnie od sytuacji życiowej. Chcesz być również szczęśliwym dorosłym, który ma satysfakcjonujące życie – zawodowe, uczuciowe, towarzyskie, duchowe, finansowe. Wszystko to może być Twoim udziałem, pytanie tylko, jak pokierujesz swoim życiem. Możesz stać w miejscu i narzekać albo wziąć odpowiedzialność za swoje życie i po prostu ułożyć je sobie na nowo. Na swoich zasadach!