Prowadzenie własnej działalności gospodarczej jest sposobem na stabilizację finansową i rozwój zawodowy. O wiele szybciej dorobimy się pracując „u siebie”, niż u kogoś na etacie, ale o tym już pisałam. Wiele kobiet obawia się wciąż samodzielnego prowadzenia firmy, uznając, że uruchomienie jej razem z mężem czy partnerem będzie o wiele łatwiejsze.
Bycie partnerami w życiu i biznesie ma swoje zalety, ale niesie ze sobą również zagrożenia. Możemy wpaść w którąś z kilku pułapek, które będą czyhać na nas, gdy zdecydujemy się na takie rozwiązanie. Oprócz pułapek, są również lepsze i gorsze momenty, tak w związku, jak i w biznesie…
W każdej firmie wybuchają kłótnie, ciągną się kryzysy, ścierają się różne style pracy i wizje rozwoju, ale tam, gdzie relacje rodzinne silnie rzutują na sytuację firmy, wszystko to może mieć inne, nieprzewidywane przyczyny i konsekwencje. Być mężem i żoną to nie to samo, co być wspólnikiem. Rozwód pary, która zarządza wspólnie stworzonym przedsiębiorstwem może okazać się o wiele bardziej bolesny dla jego pracowników, aniżeli podział firmy nierodzinnej.
Zdarza się także, że małżonkowie/partnerzy zaczynają rywalizować ze sobą na polu zawodowym i udowadniać sobie na wzajem, które z nich jest lepsze. Stają się rywalami, a nie partnerami. I tak zaczynają cieszyć się z niepowodzeń małżonka, w duchu rozkoszując się jego porażkami. Niestety, taka ostra rywalizacja może doprowadzić do rezygnacji jednego z małżonków lub zrodzić w co bardziej buntowniczych duszach, chęć pozbycia się „rywala”. Nie ma nic gorszego niż bliska osoba zazdrosna o nasze sukcesy i skutecznie gasząca nasze osiągnięcia. To obniża pewność siebie i demotywuje nas do dalszej pracy. Jeśli pomiędzy małżonkami rozgrywa się prawdziwa wojna „o sukcesy”, w której każdy próbuje stłamsić rywala, warto zastanowić nie tylko nad wspólną pracą, ale także nad wspólnym życiem.
Rozstrzygnięcie o tym, czy lepiej pracować w firmie rodzinnej czy nie-rodzinnej nie jest proste. Ta sama – rodzinna atmosfera pracy, która z założenia pozostawać ma ogromną zaletą, może okazać się również wadą. Czy istnieje zatem recepta na udaną, wspólną pracę? Przyjaźń, partnerstwo, wzajemna pomoc, zrozumienie, niezazdroszczenie sobie sukcesów, nierywalizowanie, cieszenie się z osiągnięć drugiej „połówki”, a może pełna akceptacja niepowodzeń?
Małżonkowie lub partnerzy, którzy pracują razem, muszą rozumieć się dogadywać wyjątkowo dobrze, aby konfliktów domowych nie przenosić na grunt zawodowy i odwrotnie. Łatwiej uniknąć niedogodności związanych ze wspólną pracą, jeśli stanowiska obojga życiowych partnerów usytuowane są na tym samym poziomie. Jeśli dwoje bliskich sobie ludzi, potrafi oddzielić sferę prywatną od zawodowej, potraktować temat zdroworozsądkowo, zachować właściwy dystans i skupić się na wzajemnym wspieraniu, zamiast podważaniu swoich kompetencji, prowadzenie własnej firmy, posiadanie tego samego celu i tej samej motywacji, może sprawić, że wspólna praca okaże się wyjątkowo trafnym rozwiązaniem i niezwykle silnym motorem napędowym do rozwoju rodzinnego biznesu. Tym bardziej, jeśli osoby te, pozostają ze sobą tak silnie związane emocjonalnie, że cieszą się każdą chwilą spędzoną razem. A czy podejście to, jest realne czy też czysto idealistyczne? Pytanie to zostawiam wciąż otwarte…
Pozdrawiam,