Jak Milena trafiła do naszego życia i swojej kuwety?
W dniu dzisiejszym nie będzie o kosmetykach, zabiegach i wszelkich innych aromatycznych specyfikach służących do gloryfikacji ciała. Dziś dla odmiany coś dla ducha. Słowo o pomocy tym, którzy sami wypowiedzieć się nie mogą – o potrzebujących psiakach i kociakach, żyjące na terenie Podbeskidzia.
Zacznę jednak od początku… Dokładnie rok temu po powrocie z wakacji zdecydowaliśmy się z mężem adoptować kota (nie pierwszego zresztą w naszej rodzinie kociarzy). Chyba każdy, kto zna mnie osobiście zdaje sobie sprawę, że kocham kociaki i od zawsze starałam się pomagać tym spośród nich, którym działa się krzywda. Pomyśleliśmy wówczas o przygarnięciu kotka, który przeszedł w życiu swoje. Tak oto natrafiliśmy na informację o Bielskim Stowarzyszeniu Humanitarno- Ekologicznym Dla Braci Mniejszych.
To właśnie z pomocą Stowarzyszenia adoptowaliśmy naszą cudowną kotkę Milenę. Z chwilą dopinania szczegółów adopcji zwierzak był mocno sfatygowany. Wygłodzony i zaniedbany, cierpiał katusze z powodu chorych nerek. Stowarzyszenie zajęło się naszą kotką, wyleczyło i pomogło w jej adopcji. Milena długo oczekiwała na miłosiernych, nowych właścicieli, którzy przygarną ją do siebie. Większość adoptujących obawia się podejmować opieki nad schorowanymi zwierzakami, przez co ich szansa na opuszczenie domów tymczasowych istotnie maleje. Przyznam jednak, iż pomimo znacznie ograniczonej liczby chętnych do adopcji naszej kotki, i nam nie było w tym zakresie łatwo. Utrudnienia te uznałam jednak za całkowicie racjonalne. Pracujące w Stowarzyszeniu osoby dbają o to, aby zwierzaki trafiały do dobrych i odpowiedzialnych właścicieli.
Jak dokonać adopcji zwierzaka?
Pierwszy etapem weryfikacji osób chętnych do adopcji zwierzaka jest rozmowa telefoniczna z wywiadem, drugim wizyta przed-adopcyjna. Dla wielu osób drugi etap stanowi pewien problem, nie chcą przyjmować w swoim domu obcych dla nich pracowników ośrodka. Zainteresowanych tematem uspakajam jednak – nie jest to wizyta z testem „białej rękawiczki”. Nie chodzi tu o sprawdzanie ile kto ma sypialni czy w jakim domu mieszka. Wizyta ta służy jedynie ocenie tego, czy miejsce do którego trafić ma zwierzak – uprzednio wyleczony, zaszczepiony, odrobaczony, wypielęgnowany i wysterylizowany przez lecznicę, jest dla niego wystarczająco bezpieczne. Inaczej cała praca Stowarzyszenia nad poprawą jego stanu zdrowia poszłaby na marne. Chodzi o ustalenie czy w okolicy nie przypadkiem ruchliwej drogi, czy okna są odpowiednio zabezpieczone i czy w domu znajdują się inne zwierzaki zagrażające dobrostanowi nowego domownika;)
Kocia miłość absolutna
Po zakończonym leczeniu i przejściu przez opisane wyżej, drobne formalności, Milena trafiła do nas na dobre. Bardzo szybko zaadaptowała się w naszym domu, zaprzyjaźniła z nowymi przyjaciółmi. Nie trwało długo, zanim zawładnęła i naszymi sercami, wzbudzając w nich miłość szczerą i bezwarunkową.
W ten sam sposób zrodziła się także moja sympatia do Stowarzyszenia, które pomogło Milenie trafić w nasze ręce – Stowarzyszenia „Dla Braci Mniejszych”. Gdy bliżej przyjrzałam się ich działalności, zrozumiałam ile czasu w nią wkładają, ile serca i pieniędzy angażują w pomoc pokrzywdzonym zwierzakom. Zapałam chęcią dostarczenia im wsparcia.
Wiosną zorganizowałam w moim salonie kosmetycznym akcję służącą wsparciu działalności Stowarzyszenia. Od tego czasu regularnie staram się także polecać swym klientkom ich usługi. Propaguję ideę pomocy zwierzakom pokrzywdzonym przez los, a przede wszystkim ludzi. Zachęcam do ich adopcji w miejsce kupna kolejnego, rasowego kociaka czy psiaka. Niestety większość osób decydujących się na posiadanie pupila bardzo szybko nudzi się nim i rezygnuje z dalszej opieki. Powodów jest wiele – brak czasu, brak satysfakcji z zachowania zwierzaka, brak emocjonalnego zaangażowania. Zawsze podkreślam, iż decyzja o przygarnięciu pupila powinna być świadoma i przemyślana, a samo jego posiadanie – aktem dojrzałości emocjonalnej człowieka (niezależnie od wieku). Na myśl przychodzą mi wówczas słowa książki Mały Książe – „jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś”.
Stowarzyszenie nie byle jakie
Stowarzyszenie „Dla Braci Mniejszych” jest organizacją pozarządową, społeczną, charytatywną, prowadzącą działalność non-profit w zakresie ochrony życia zwierząt domowych, bezdomnych, wolno-żyjących, głównie psów i kotów. Nie posiada w swych strukturach biura, sekretarki, służbowych samochodów czy telefonów. Wszystkie osoby działające na rzecz stowarzyszenia są wolontariuszami, wykonującymi prace na rzecz braci mniejszych, po pracy/szkole i pomimo innych obowiązkach.
Stowarzyszenie współpracuje z lecznicami weterynaryjnymi, organami państwowymi, osobami prywatnymi i instytucjami monitorującymi przestrzeganie praw zwierząt. Przed adopcją zwierzaki zamieszkują w prywatnych domach wolontariuszy. Okres wakacyjny, w którym ludzie ze wzmożoną częstotliwością pozbywają się swoich kotów i psów, to czas zintensyfikowanej pracy członków Stowarzyszenia. Środki pochodzące z 1% przekazywanych na jego rzecz podatków nie zawsze starczają na pokrycie wszelkich kosztów, związanych z działalnością „Braci Mniejszych”. Nadwyżki potrzeb wolontariusze pokrywają więc najczęściej z własnej kieszeni. Zdarza się, że organizują też aukcje wspierające adopcje i zasilające konto Stowarzyszenia.
Bazarek pod znakiem Braci Mniejszych
Od jakiegoś czasu – w każdą ostatnią niedzielę miesiąca w Bielsku-Białej organizowane są Bazarki Dla Braci Mniejszych. Podczas wydarzenia, do zakupu oferowane są najróżniejsze przedmioty – zarówno te „ z drugiej ręki” , jak i całkowicie nowe, wyroby lokalne, wytwarzane ręcznie (np. biżuteria), jak i te produkowane na szerszą skalę, podarowane przez osoby chcące wesprzeć Stowarzyszenie.
Każdy może w trakcie wydarzenia zasilić skarbonkę „Braci Mniejszych” oraz uzyskać informację o adopcji czy innych proponowanych formach pomocy, do której zdecydowanie zachęcam. Dla nas to tylko kilka złotych, a dla zwierzaka miesiąc karmy, która utrzymuje go przy życiu. Nie trzeba adoptować kota czy psa, jeśli nie ma się do tego warunków – można przecież wspierać maluczkich na setki innych sposobów. Można stać się wolontariuszem Stowarzyszenia, wrzucić do jego skarbonki kilka groszy na karmę lub kupić ją w najbliższym hipermarkecie.
Macie rację – świata nie zmienimy. Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim psom i kotom, które potrzebują naszej pomocy. Jesteśmy jednak władni pomóc choć jednemu spośród nich – i dla niego stać się całym światem;)
Pozdrawiam wszystkie Psiary i Kociary;)
Edyta Folek