We wcześniejszym artykule omówiona została przypadłość czasowego wypalenia zawodowego, która chociaż dolegliwa, przy niewielkich zmianach dotychczasowego trybu pracy i życia, szczęśliwie przemija.
Niestety, gdy mamy do czynienia z wypaleniem permanentnym dobre rady ratujące nas z opresji czasowej pustki w głowie nie zadziałają już tak łatwo, bowiem stan naszego umysłu i ciała będzie znacznie poważniejszy.
Jeżeli doprowadziłeś się do zaawansowanego stanu wypalenia zawodowego to znaczy, że w ogóle nie respektowałeś ostrzeżeń wysyłanych przez Twoje ciało i umysł. Zbagatelizowałeś wszelkie pojawiające się sygnały. Wypalenie zawodowe to proces rozciągnięty w czasie, nie atakuje z dnia na dzień. Najpierw, sporadycznie będzie Ci towarzyszyć w pracy, a gdy poczuje się pewnie; rozgości się na stałe przy Twoim biurku.
Na co szczególnie zwrócić uwagę? Aby zapobiec obniżeniu naszej funkcjonalności wskutek permanentnego wypalenia zawodowego, warto poznać 7 objawów najczęściej kojarzonych z tą dolegliwością. Proces wypalenia jest oczywiście kwestią indywidualną, jednakże można pokusić się o zarysowanie pewnego schematu.
Zatem, w pierwszej kolejności pojawi się stan notorycznego przemęczenia, który nie zniknie nawet po relaksującym weekendzie w najlepszym spa. Następnym objawem, który niestety występuje również niezależnie od omawianej dolegliwości, to swojsko brzmiący „tumiwisizm”, który obejmuje takie symptomy jak brak radości, zaangażowania, rozdrażnienie, bezpodstawna irytacja, obojętność, niechęć do podejmowania inicjatywy i współpracy okraszone często agresywnymi reakcjami. W takim stanie zaczniemy mieć trudności w wykonywaniu swoich podstawowych obowiązków. Teoretycznie pracujemy, ale zupełnie bez efektów. Takie podejście prowadzi nas do kolejnego etapu charakteryzującego się wahaniami nastrojów i wycofaniem w relacjach z innymi; nie będziemy już pożądanym kompanem w towarzystwie. Nie należy się temu dziwić, nasz humor niemalże już depresyjny nie sprzyja wesołym spotkaniom przy lampce wina.
Jeśli zaistniały stan rzeczy nie spowoduje u nas potrzeby przeanalizowania sytuacji, a w konsekwencji podjęcia działań zapobiegających dalszemu regresowi, wkrótce pojawią się objawy semantyczne, a więc trudności w zasypianiu, problemy gastryczne, kołatanie serca i inne niepokojące sygnały jakie nasz organizm wysyła, aby powiedzieć „hej, jest źle!”
Finalnie, gdy pozwolimy na kontynuację wspomnianego procesu, doświadczymy etapu desperacji, z którą często połączona jest depresja i stany lękowe.
Drogi Czytelniku, jak zapewne zauważyłeś, nie jest tak, że wchodząc na tę zgubną drogę, nie ma szans odwrotu. Masz aż kilka newralgicznych momentów zanim dobrniesz do końca tej ścieżki. Ważne, abyś w porę zauważył, rozpoznał problem i zaczął działać.
Tak! Droga, na której być może się już znalazłeś, obfituje w miejsca, z których możesz jeszcze bezpiecznie zawrócić. Jak to zrobić?
Przede wszystkim trzeba wypracować właściwe podejście do siebie samego, innymi słowy, musisz wypracować dystans do siebie i swojej pracy. Nie, nie oznacza to lekceważenia obowiązków czy obijania się w pracy. Aby zachować równowagę i stabilność życiową, na początku, musimy usunąć znak równości pomiędzy pracą a życiem.
Kolejnym mało odkrywczym, ale jakże istotnym elementem jest wysypianie się w higienicznych warunkach. Organizm musi się zregenerować, aby nie popaść w obłęd. Regeneracją natomiast nie można uznać drzemki na krześle obrotowym czy przy biurku w zadymionym biurze nawet, gdy funkcję poduszki przydzielimy własnej marynarce.
Uprawiajmy sport – systematyczny, wysiłek fizyczny doskonale wpływa na naszą psychikę; uwalnia endorfiny i daje nam możliwość pozytywnego rozładowania napięcia.
Przebywajmy w otoczeniu zieleni – przebywanie na łonie natury zbawiennie wpływa na nasz system nerwowy; warto również zapoznać się ze szczególnymi właściwościami niektórych roślin. Na poprawę humoru proponuję zaopatrzyć się w zielistkę, gardenię, pelargonię czy hibiskusa.
Róbmy przerwy w pracy. Przerwa ma nam posłużyć do tego, aby „nabrać powietrza”, przewietrzyć umysł i oderwać chwilowo myśli od wykonywanego zadania. Zobaczycie, że jak wrócicie z dobrze spożytkowanej przerwy wszystko wyda się łatwiejsze, a pomysł rozwiązania problemu sam niespodziewanie się pojawi. Funkcji przerwy nie spełni „chwila na papieroska” – kategorycznie zrezygnuj z tego nawyku.
Wykonuj pracę w swoim wymiarze godzin, a nie w nadgodzinach. Dobrze wiesz, że nie są one konieczne, potrafisz przecież tak zorganizować swój dzień pracy, aby móc wyrobić się zgodnie z harmonogramem.
Śmiej się jak najczęściej – śmiech jest naturalnym lekarstwem, pobudza do aktywności różne partie mięśni, oddziałując również na przeponę; nadto śmiech poprawia nastrój; dostarcza dodatkowe porcje tlenu; przeciwdziała marazmowi i malkontenctwu.
Podejmuj nowe wyzwania. Nie muszą to być wielkie rzeczy; wystarczy, że zrealizujesz zaplanowaną wcześniej czynność czy drobne wyzwanie (przeczytanie książki, nauka obsługi nowego programu, regularne ćwiczenia); tym sposobem zyskasz poczucie, że idziesz do przodu, rozwijasz się. Pamiętaj jednak, żeby nie przesadzić z braniem na siebie nadmiaru obowiązków. Ważne, abyś miał cele i do nich dążył.
Urlop – niezbędnik higieny każdego pracownika. Musi być i kropka. Urlop jest urlopem wtedy, gdy nie dźwigasz laptopa na kolanach i nie trzymasz komórki przy uchu!
Hobby, każdy z nas powinien mieć zajęcie, które cieszy go najbardziej, czemu chce poświęcać czas, a co nie jest związane z pracą. Odskocznia od obowiązków i codziennej harówki działa cuda.
Drodzy Czytelnicy, pracownicy, Drogie Kobiety, nie bagatelizujcie najmniejszego ze wspomnianych objawów, nie wmawiajcie sobie, że przeciążenia, przemęczenie i ciągła nerwowość to stan chwilowy.
Pamiętajcie, że lepiej zapobiegać niż leczyć.
Pozdrawiam,
Katarzyna Daniek
właściciel w: Euforja.pl