Kiedy mówi się o pozostaniu „w ciele” – jakie pierwsze skojarzenie przychodzi Ci na myśl? Niby co miałoby oznaczać powyższe określenie? Jak można w ogóle zakładać przebywanie „poza ciałem”? Choć zapewne zadzwiwię Cię swoją odpowiedzią: Można. Istotą problemu pozostaje bowiem głównie kwestia pozostawiania ze swoim ciałem w tzw. „kontakcie”, o którym często, paradoksalnie zapominamy…
W obecnych czasach, kobiece ciało zostało mocno uprzedmiotowione. Wystawiane jest na sprzedaż, poddawane ciągłym ocenom i epitetom. Wyśrubowane oczekiwania „wyidealizowanych” proporcji ciała, jego jakości, struktury, powierzchowności – wszystko to sprawiło, że ciało traktuje się jak „towar”; kawałek mięsa, z którym zrobić można prawie wszystko.
Można go odchudzić, wymalować, napompować, wygładzić, skrócić, nabłyszczyć, ech… Nie wiem nawet co jeszcze. Problem w tym, że ciało jest ŻYWE. Ciało „CZUJE”. Zwłaszcza ciało kobiety – istoty nader emocjonalnej i wyczulonej na bodźce świata zewnętrznego. Kobiety, która świat odbiera w przeważającej mierze za pośrednictwem zmysłów. I uczuć. Bardziej, aniżeli myśli i obrazów.
Nie jestem zwolenniczką przesadzonych, pseudo feministycznych działań kobiet, które opychają się kremówkami, leżąc na kanapie i krzyczą, że są piękne, a to, co o nich myślimy, mają głęboko „gdzieś”. Popieram dbałość o ciało. Wiem, że realnie tej dbałości potrzebuje – w końcu tylko odpowiednio odżywione, dotlenione i zregenerowane, zrelaksowane i wypielęgnowane, może służyć nam (chociaż wolę osobiście określenie – współpracować z nami) w dobrym stanie, długie lata.
Dbałość o własne ciało, przebiegać winna jednak w zgodzie z samą sobą. Ciało i umysł (psychika, emocje) pozostają ze sobą nierozerwalnie złączone. To żaden truizm…
Na temat powyższego wypowiadają się całe dziedziny nauk, których osobistą miłośniczką i propagatorką pozostaje w swojej pracy zawodowej. PSYCHOSOMATYKA, BIOENERGETYKA, to rozległe dziedziny mówiące nam o tym, gdzie czyt. w jakich częściach ciała odczuwamy i gromadzimy emocje; co dzieje się, jeśli nie jesteśmy ich świadome i nie wyrażamy ich poprzez własne ciało.
Praktykując różne formy świadomej i uważnej pracy z ciałem, jesteśmy w stanie poznać tę, najbardziej fascynującą strukturę naszego jestestwa – joga, taniec, spacer, rozsądnie prowadzone zajęcia ruchowe nurtu fitness (zwłaszcza te, z dziedziny body&mind), wreszcie – tai chi czy sztuki walki. Wybór jest spory. Warto odnaleźć coś dla siebie. Wybór regularnych zajęć sportowych lub relaksacyjnych to jednak nie jedyna droga wejścia w komunikację z własnym ciałem.
Wystarczy uciec się do najprostszych rozwiązań, np zacząć „słuchać samej siebie”, nie gwałcąc, nie tłumiąc, ani nie odcinając wrażeń realnie płynących z naszego ciała, aby wejść z nim w owocną komitywę. Nie wierzysz? Zacznij więc od najbardziej naturalnych odruchów. Postaw na nawiązanie kontaktu ze swoim ODDECHEM…
Oddech, to życie, siła, energia, która krąży nieustannie. Czy zauważasz ją jednak na co dzień? Czujesz swój oddech, słyszysz go, dostrzegasz? Nie mówię tu o uczuciu, którego nie sposób nie zauważyć po wejściu po schodach, na czwarte piętro. Choć to wcale nie najgorszy początek, aby wdrożyć się w praktykę pracy z oddechem. W wirze codziennych zajęć, spróbujcie czasem zatrzymać się i nawiązać z nim połączenie. Zastanów się – jaki jest Twój oddech – głęboki czy płytki ? Gdzie się umiejscawia – w brzuchu czy wysoko w klatce piersiowej? A Twój nos – jak się miewa? Jest ciepły czy zimny?
Uwierzcie, że choć z pozoru brzmi to banalnie, tym podobne praktyki realizowane drobnymi krokami, mogą pomóc nabierać rumieńców Waszemu życiu i poprawić znacząco samopoczucie. Oddechem możemy się pobudzić. Dzięki oddechowi potrafimy się wyciszać. Możemy dodawać sobie energii do działania lub regenerować się po stresującym dniu… Czyż to wszystko mało?
Praktykuj świadome oddychanie, zwłaszcza, kiedy pozostajesz w intensywnym ruchu. Zbyt płytki, uciekający oddech, świadczy o tym, że zwyczajnie „przeginasz” z treningiem. Pamiętaj, ruch, ma być dla Ciebie pożytkiem, nie szkodą. Brak oddechu generuje napięcie. Ruch staje się sztywny i wymuszony, co zamiast odżywiać ciało, pakuje je w przysłowiową „zbroję”.
Oddychajcie też w sytuacjach emocjonujących i stresowych. Dzięki temu błyskawicznie nawiążecie kontakt ze sobą i sprawdzicie, co dzieje się w Waszym wnętrzu i jaka emocja Wam towarzyszy. Pamiętaj – Twoje ciało stworzone jest do ruchu, do wyrażania emocji i energii. Jest zawsze pierwsze. Jako pierwsze reaguje na bodźce ze świata zewnętrznego i nigdy nie kłamie. Mózg przetwarza wtórnie bodźce odbierane z ciała. To co pomyślisz, jest więc analizą tego, co poczułaś. To Twoja prawda, Twoje reakcje, tylko dla Ciebie dobre i poprawne.
Będąc „kobietą w ciele” zyskujesz naprawdę ogromny potencjał i siłę do dalszych działań. Znasz swoje ciało i rozumiesz jego potrzeby. Reagujesz spokojnie na bodźce zewnętrzne, oczekiwania, ramy, które chcą Cię gdzieś dopasować, podczas gdy Ty tego NIE CHCESZ. Nie czujesz, ani nie potrzebujesz. A może jednak tak? Skąd będziesz to wiedziała jeśli nie z ciała? Jeśli masz rozluźniony brzuch, spokojny oddech i rytmiczne bicie serca – oznacza to, że wszystko jest w porządku. Możesz działać – jesteś w zgodzie sama z sobą i zastaną sytuacją. Wszelkie inne reakcje, winny być dla Ciebie ostrzeżeniem. Nie zawsze musi prowadzić to do odrzucenia stresującej kwestii. Być może jednak warto coś pozmieniać, dopasować, podjąć próbę? Elastyczność, to cecha nie tylko ciała, ale i umysłu. Kiedy dużo pracujesz z ciałem, łatwiej wchodzisz w interakcje. Szybciej rozpoznajesz, co jest dla Ciebie właściwie, a co nie. Dzięki temu możesz lepiej realizować swoje cele, walczyć o poczucie bycia spełnioną i szczęśliwą, czerpać z życia jak najwięcej. A o to, między innymi, nam kobietom chodzi, czyż nie?
Chcesz dowiedzieć się więcej na temat ćwiczeń z własnym oddechem? Potrzebujesz pomocy we wdrożeniu w życie opisanych wyżej zagadnień – napisz do mnie! Chętnie pomogę Ci w nawiązaniu komunikacji z kimś, kto jest Ci najbliższy – Twoim własnym ciałem.
Pozdrawiam,
Monika Borchulska – Zając
Autorka bloga: Energodajnia