Nie będę dziś pisać o gwiezdnych wojnach. To nie moja dziedzina, nigdy nie rozumiałam fascynacji tym since-fiction-gigantem. Dziś o THE ODDER SIDE – polskiej, świeżej, młodej marce modowej, która postanowiła pokazać inne spojrzenie na modę – minimalistyczne, proste, klasyczne i funkcjonalne.
Zacznę od słów jakie można znaleźć na stronie:
THE ODDER SIDE – osobliwa, ciekawa, odmienna strona. To z zabawy słowami powstała nazwa marki, której celem jest tworzenie ubrań dla naturalnie zmysłowych kobiet. Basic – prosta, czysta forma, dająca wolność kompozycji. Spójrz jeszcze na druga stronę…
Na tę urokliwą markę natknęłam się zupełnie przypadkiem przegrzebując sterty nowych pseudo-ubraniowych firm. To co najbardziej dotknęło mnie w projektach The Odder Side to minimalizm, świetna jakość i prostota. Sama jestem posiadaczką kilku projektów, które wyszły spod nożyczek dwóch sympatycznych Pań ( których niestety nie udało mi się poznać jeszcze osobiście, ale mam wielką nadzieję, że to ulegnie zmianie) i jestem wprost zakochana w tej jeszcze niszowej marce.
Jeśli któraś z Pań szuka dobrego wykonania, trwałości i odrobinę nonszalanckiego stylu, w moich osobiście ulubionych kolorach szarości i bieli z domieszką pasteli, to miejscem idealnym by to otrzymać jest www.theodderside.pl. Muszę przyznać, że obawiałam się „nowego” gdy dokonywałam mojego pierwszego zamówienia. Jednak gdy otworzyłam zapakowaną w urokliwy sposób przesyłkę, moje obawy zostały rozwiane . Po kilkudziesięciu praniach, prasowaniach i ciężkiej eksploatacji wszelkie resztki wątpliwości co do jakości ubrań pozostały jedynie mglistym wspomnieniem za to ciuchy do dziś wyglądają jak świeżo wyciągnięte z pudełka. Myślę, że najlepszą reklamą jest zawsze zadowolony klient, a ja do takich na pewno należę.
Zapraszam Was na krótki wywiad z The Odder Side:
Magda: Poproszę o imiona i kilka słów o Was. Nr pesel, adres i numer buta J
TOS: Standardowo 38 🙂 A tak na poważnie, to staramy się stać bardziej z boku, dużo chętniej opowiadając o naszych projektach niż o nas samych.
Magda: Co sprawia Wam największą frajdę w tym wszystkim? Tworzenie, noszenie, to, że inni to noszą czy wymyślanie?
TOS: Naprawdę trudno powiedzieć co sprawia największą radość. Każdy etap jest super i pomimo czasem bardzo, bardzo ciężkiej pracy, zawsze staramy się nie tracić poczucia humoru i dystansu do tego co robimy. Super jest też widzieć zadowolone klientki, szczególnie spotkane gdzieś przypadkiem w naszych projektach. Byłyśmy ostatnio na jednym z warszawskich targów śniadaniowych i widziałyśmy kilka dziewczyn w naszych t-shirtach! To jest ten moment kiedy myślimy sobie „wow! Jest dobrze”.
Magda: Co Was skłoniło do zorganizowania całego przedsięwzięcia jakim jest „The odder Side”?
TOS: Pomysł zrodził się w bardzo luźnej rozmowie dwóch przyjaciółek o zakupach. Obie mamy bardzo podobne spojrzenie na modę, obie szukamy podobnych rzeczy i obie miałyśmy ten sam problem ze znalezieniem rzeczy prostych, ale nie banalnych. Właśnie tak postanowiliśmy wyjść naprzeciw przede wszystkim własnym oczekiwaniom i sprawdzić czy spodoba się tez innym. Miałyśmy dużo szczęścia, bo dość szybko okazało się, że dziewczyn szukających tego co my jest dużo więcej.
Magda: Jak się dogadujecie? Jesteście dwie, dwie osobowości, dwie kobiety, pewnie czasami powoduje to spięcia? Od początku wiedziałyście, że będziecie to robić razem?
TOS: Tak jak powiedziałyśmy wcześniej, pomysł powstał w naszej wspólnej rozmowie, wiec od razu zaczęłyśmy działać razem. Oczywiście czasem zdarzają się spięcia, prawie codziennie stajemy przed ważnymi, czasem trudnymi decyzjami – nie ma szans żebyśmy we wszystkim były zgodne. Ostatnio wprowadziłyśmy do naszego sklepu espadryle marki Soludos, ja od początku byłam przeciwna, mówiłam są piękne, ale to się nie sprawdzi w Polsce, Justyna się uparła i to był strzał w 10! Takich sytuacji jest mnóstwo, ale po każdym spięciu dzieje się cos konstruktywnego.
Magda: Na co padł pierwszy wybór, który został zrealizowany? (czyt. Jaki kawałek materiału został przeistoczony przez Was w coś co można nosić?)
TOS: Cala pierwsza kolekcja była tworzona równocześnie, trudno powiedzieć co było pierwsze… Najpierw zakochałyśmy się w tkaninach, później jak już je wszystkie zgromadziłyśmy, zastanawiałyśmy się co z jakiej tkaniny będzie wyglądało dobrze, jak się będzie układało itp. Możemy zdradzić, że nasz bestseller czyli t-shirt z dekoltem na plecach był jednym z ostatnich pomysłów, zmieniłyśmy koncepcję innej bluzki na rzecz niego tuż przed sama produkcja. I można powiedzieć, że to była prawdziwa kobieca intuicja.
Magda: Dla jakiś dziewczyn / kobiet jest dedykowana Wasza marka? Czy jest ktoś szczególny, kogo chciałybyście zobaczyć w swoim projekcie?
TOS: Na pewno dla dziewczyn naturalnych, takich które lubią to podkreślać. Takich, które lubią się czuć sexy, ale też swobodnie. W sumie to nie ma nikogo szczególnego, którego chciałybyśmy zobaczyć. Każda nasza klientka w naszym projekcie cieszy nas tak samo.
Magda: Jakie macie marzenia, plany, pomysły ?
TOS: Jeśli chodzi o plany bliskie to chciałybyśmy rozszerzyć trochę asortyment kolejnej kolekcji, ale na razie nie zdradzamy żadnych konkretnych szczegółów. Cały czas też pracujemy nad nawiązywaniem współpracy za granica, jesteśmy już w kilku zagranicznych sklepach między innymi w Holandii czy Wielkiej Brytanii, ale cały czas mamy ochotę na więcej i więcej! Z marzeń bardziej przyziemnych to chciałyśmy się móc czasem jeszcze spotkać i nie zamienić ani jednego słowa o THE ODDER SIDE.
Magda: Tak więc już Was nie męczę i ostatnie pytanie 🙂 Kiedy nowa kolekcja? Czego możemy się w niej spodziewać, jakieś nowości, zaskoczenia czy raczej jesteście wierne swojej tradycji i Basic’owym standardom?
TOS: Mamy nadzieje, że już na początku września pojawi się na rynku. Raczej będziemy trzymać się swojego stylu, w tym same czujemy się najlepiej, wiec nie mamy potrzeby eksperymentować.
Magda: I tak trzymać, jesteście świetne więc oby tak dalej. Dziękuję, że dałyście się „przemaglować”. Pozostaje mi życzyć Wam sukcesów, połamania igieł, niezliczonych projektów, całego grona zadowolonych fanek THE ODDER SIDE i wywiadu w VOGUE 🙂
TOS: DZIEKUUUUJEMY!!!