Praca zawodowa z jednej strony daje szanse na godziwe życie i realizację własnej kariery, z drugiej zaś strony jej nadmiar może przyczynić się do zagrażania zdrowia a nawet życia. Jak odnaleźć równowagę między życiem zawodowym a osobistym zanim zaskoczy nas zawał, depresja lub wypalenie zawodowe? Na przeciw wychodzi coraz popularniejsza filozofia Work-life Balance.
Ideą work-life balance jest takie zarządzanie czasem, aby człowiek odczuwał równowagę pomiędzy pracą zawodową a życiem prywatnym. Koncepcja ta powstała w odpowiedzi na coraz częściej pojawiające się w społeczeństwie wypalenie zawodowe oraz pracoholizm. Cechą charakterystyczną obydwóch tych zaburzeń jest fakt, iż nie pojawiają się one nagle, ale narastają wraz z upływem czasu i dlatego bardzo trudno wykryć je w początkowych stadiach. Często zachwianie równowagi pomiędzy sferą zawodową a prywatną uświadamiamy sobie dopiero na skutek przykrego doświadczenia (poważnej choroby, odejścia bliskiej osoby, wypadku).
Zmiany zachodzące na rynku coraz szybciej wymuszają na pracowniku nieustanne podnoszenie kompetencji a nawet przekwalifikowywanie się. Rozwój zawodowy jest niezwykle ważny zarówno z punktu widzenia danego człowieka jak i jego pracodawcy. Człowiekowi daje poczucie wzrostu i spełnienia, a firmie przynosi lepsze wyniki, zyski finansowe, prestiż. Jeśli cel i obszar samorealizacji człowieka zgodny jest z potrzebami organizacji, możemy mówić o stanie idealnym. Niestety w praktyce interesy obu stron nie zawsze się pokrywają. Niejednokrotnie rozwój kariery odbywa się kosztem zdrowia lub życia rodzinnego człowieka, a wtedy trudno o poczucie spełnienia i satysfakcję.
Równoważenie obszarów życia zawodowego i prywatnego jest zatem niezbędne do zachowania zdrowia fizycznego i psychicznego człowieka. Dzięki temu może on sprawnie korzystać zarówno ze swoich zasobów zewnętrznych jak i wewnętrznych. Kształtowanie kompetencji miękkich takich jak np. kreatywność, komunikatywność czy zarządzanie czasem przenosi się na obszar zawodowy, a to przekłada się na coraz lepsze wyniki firmy. Dlatego, zgodnie z filozofią work-life balance, pracodawca powinien dbać o samopoczucie pracowników, wdrażając programy równoważenia pracy i życia osobistego. Ostatnimi czasy rynek pozapłacowych świadczeń pracowniczych rozwinął się bardzo dynamicznie. Pracownicy niektórych firm mogą korzystać w miejscu pracy z takich propozycji jak:
- siłownia i sala do ćwiczeń
- chillout roomy i sale gier
- platformy edukacyjne i kursy języków obcych
- gabinety fizjoterapii i masaże biurowe
- usługi kosmetyczne i fryzjerskie
- stały dostęp do zdrowej żywności oraz do świeżo wyciskanych soków
- dofinansowanie posiłków w pracy
- warsztaty rozwojowe poświęcone m.in. ergonomii pracy, redukcji stresu czy zdrowemu odżywianiu
- sesje terapeutyczne dla nałogowych palaczy
- konsultacje z psychologiem lub coachem
- imprezy integracyjne
Ponadto pracodawcy oferują:
- finansowanie lub dopłaty do programów edukacyjnych, szkoleń, studiów podyplomowych, kursów językowych
- pakiety medyczne dla pracowników i ich rodzin
- dopłaty do niani, żłobka, przedszkola czy wyprawki szkolnej
- dofinansowanie pracowniczych drużyn sportowych (piłka nożna, biegacze)
W firmach stosujących filozofię work-life balance programy równoważenia pracy i życia osobistego pracowników są zatem bardzo bogate, a pracownicy mają z czego wybierać. Jeszcze lepiej, jeśli mają oni wpływ na ofertę benefitów i mogą zgłaszać swoje potrzeby. Pracownik, który ma świadomość, że jego rozwój spójny jest z polityką firmy, ma zdecydowanie większą motywację do pracy, a korzystając z proponowanych programów ma szanse zachować równowagę między rozwojem zawodowym a osobistym.
A co, jeśli pracodawca nie oferuje takich możliwości i nie dba o samopoczucie swoich pracowników? Warto samemu skrzyknąć grupę osób, która aktywnie zaangażuje się w dbanie o równowagę psychofizyczną. Znam firmy, w których zamiast na papierosa kilkanaście osób codziennie o określonej porze wychodzi do ogrodu za biurem, aby zrobić kilkunastominutową gimnastykę. Podczas pracy za biurkiem wzajemnie przypominają sobie o piciu wody lub odrywaniu wzroku od ekranu przynajmniej co pół godziny i patrzeniu na zielone rośliny, które zresztą sami przynieśli do miejsca pracy i razem o nie dbają. Słyszałam także, że co jakiś czas jedna z osób gotuje zdrowy posiłek dla współpracowników i przynosi go do pracy, a podczas przerw kawowych lub obiadowych obowiązuje zasada, że o pracy się nie rozmawia. Coraz modniejsze od wspólnych „zakrapianych” imprez pracowniczych stały się wspólne wyjazdy do SPA lub w góry. Już sam fakt, że wspólnymi siłami można zmienić środowisko pracy na zdrowsze i przyjemniejsze, daje lepsze samopoczucie. Inicjatywa nie zawsze musi wyjść od pracodawcy, ale ważne jest, aby pokazać, że istnieje taka potrzeba i że są ludzie, którym zależy na równowadze, zdrowiu i rozwoju.
Pozdrawiam,
Malwina Liszka
autorka bloga: Holistycznie – Fizjocoaching
Pani Malwino, tekst, który Pani napisała trochę się jednak mija z koncepcję work-life balance. Niestety pozafinansowe motywatory typu przedszkole, siłownia w firmie często są przykrywką do tego, by pracownik był dłużej w otoczeniu firmy, a nie krócej. Podobnie z czasem. W work-life balance nie chodzi o czas. Nie jestemy cyborgami, nie jestemy inną osobą w pracy a inną w domu (a jesli tak jest to trzeba się temu bliżej przyjrzeć) tak więc i pracy i życia poza pracą nie da się rozdzielić w naszych myslach i zachowaniach. To chodzi o cos więcej niż 8 godzin w pracy, 8 w domu i 8 na sen. Owszem, narzędzi firm o których Pani wspomina mogą wspierać, ale mogę też poważnie zaszkodzić balansowi pomiędzy pracą a życiem osobistym. Wg. mnie temat wymaga głębszego podejscia. Pozdrawiam serdecznie. Monika Kliber
Oczywiscie zgadzam się – temat nie został w pełni wyczerpany i można jeszcze długo rozważać czy i gdzie jest granica. Poczucie równowagi każdy ma indywidualne i sam powinien je odnajdywać. W koncepcji Work-life balance chodzi jednak o czas (https://pl.wikipedia.org/wiki/Work-life_balance) i zarządzanie własną energią.
Jest różnica między „krótszym czasem pracy” a „krótszym czasem w miejscu pracy”. Nie widzę nic złego w byciu dłużej w miejscu pracy, jesli w „międzyczasie” poćwiczymy, zażyjemy rozrywki lub masażu, nauczymy się lepszej komunikacji, języka obcego czy radzenia sobie ze stresem. Wolałabym to, niż wyższe wynagrodzenie za więcej godzin w pracy.