Jeżeli przekroczyłaś już magiczny próg 25 roku życia, a w najbliższych planach nie zakładasz zamążpójścia, albo o zgrozo(!) z nikim się nie spotykasz – wiedz, że rozpoczynasz właśnie swój staropanieński żywot, a wraz z nim, samym swym jestestwem zaczniesz odtąd prowokować wśród bliskich, niekończące się, skrupulatne działania zwiadowcze zmierzające do uzyskania odpowiedzi na pytanie: „dlaczego?”
Nawet nie próbuj, swojego stanu zawoalować w bezpieczniejsze i jakże modne ostatnimi czasy określenie „singielka”. Troskliwa rodzina wie przecież znacznie lepiej, jakie powinny być Twoje priorytety. Nie dość, że wie – komunikuje to w sposób jasny i klarowny, stawiając Cię na forum za niepochlebny wzór „niespełnienia”, młodszemu pokoleniu dziewcząt z Twojej rodziny.
Odtąd już każde rodzinne spotkanie będzie niczym tykający detonator… W którymś momencie, tak po prostu – pomiędzy kawą, a koniakiem, szarlotką, a śledziem ze śmietaną, niby to znienacka i całkiem niepostrzeżenie, wystrzeli jak bomba rażąc odłamkami wszystkich domowników to jedno jedyne przypadkowe zdanie-zapalnik, które rozpocznie lawinę niewygodnych pytań, rzucanych mimochodem komentarzy i wszystkich wymownych spojrzeń…
Batalia właśnie się rozpoczęła. Aby ujść z jak najmniejszymi obrażeniami, możesz podjąć kilka strategii, które pozwolą Ci uchronić się od powtarzanych przy każdej okazji serii niewygodnych pytań, o szansę na jakąkolwiek zmianę Twojego, jakże beznadziejnego stanu.
Nawet nie próbuj się tłumaczyć, a już tym bardziej chwalić nową pracą, awansem, podróżami, przeprowadzką lub zwiększonymi możliwościami. To nie działa. Chyba zdążyłaś już zdać sobie sprawę z tego, że Twoje spowinowacone w czwartym pokoleniu ciotki, wiedzą co tu jest przyczyną, a co skutkiem. Wszakże, nie pracowałabyś tak wytrwale i nie zwiedziła z zapałem takiego kawału świata, gdybyś musiała gotować mężowi i prać gromadce upragnionych przez nie dzieci.
Ciotki i wujkowie w akompaniamencie wyśmiewnego młodszego pokolenia nie dadzą zwieść się Twojej radości, nie wspominając już o zawodowej satysfakcji.
Jak zatem przebrnąć, przez to co nieuniknione?
Przedstawiamy kilka przetestowanych (nie zawsze jednak działających) metod reagowania na przetrwanie tego swoistego rodzinnego poligonu. Dostosuj broń do ciężkości gatunku wroga, starając się nie zestrzelić go z pozycji, zanim z pozoru niewinna zaczepka nie przybierze formy frontalnego ataku na Twój stan singielstwa;)
Po 1. Milczenie jest złotem.
Co prawda, sposób ten nie należy do najgrzeczniejszych, ale notoryczne podkreślanie i inicjowanie rozmów na temat Twojego życia towarzyskiego również nie pozostaje szczytem taktu. Przy okazji pytania o ewentualne zamążpójście, pozwól zatem, aby na scenę rodzinnego obiadku opadła jakże wymowna kurtyna milczenia. Aby jednak Twoja reakcja była bardziej czytelna, należy ją wesprzeć grzecznościową pomocą w kuchni, nagłą potrzebą przewietrzenia się, tudzież inną, równie niezbędną czynnością.
Po 2. Kpij sobie kpij…
Obracanie niewygodnych sytuacji w żart, gdy wszystkie oczy wlepione są w ofiarę uprzejmych uwag lub zapytań, pozostaje zabiegiem idealnie rozładowującym atmosferę. Umiejętne manewrowanie na polu żartu z własnego singielstwa, to jednak niezwykle trudna sztuka; nie każdy żart zostanie przecież pozytywnie odebrany, a i właściwie odczytany. Z drugiej jednak strony – przypomnij mi, czemu właściwie miałabyś się tym przejmować? Czy któreś z nich przejęło się tym, czy odpowiednio pozytywnie odbierasz tę rodzinną, udawaną troskę? Unikając otwartych afrontów w kierunku zmarnowanych życiem małżeństw i smutnawych doświadczeń dawno rozwiedzionych ciotek (te mają zwykle najwięcej do powiedzenia) możesz więc ograniczyć się do stwierdzenia, że czekasz aż ojciec, rycerskim zwyczajem ogłosi konkurs o Twoją rękę tudzież dopiero co rozpoczęłaś rekrutację na wolne stanowisko;)
Po 3. Kłamstwo na krótkim dystansie.
Jeżeli pomimo braku towarzysza życia, pod naciskiem czujnych oczu familii, jakimś dziwnym trafem wypsnęły Ci się imię, zawód, wiek, znak zodiaku i plany na przyszłość, które snujesz już ze swym wyimaginowanym facetem idealnym, zalecam jak najszybsze przemyślenie powodu waszego zerwania.
Po 4. Tłumacz. O ile masz na to jeszcze siłę…
Cierpliwość jest cnotą wielką, ale i znającą swoje limity. Jeżeli jeszcze dysponujesz odpowiednimi zasobami, nic nie stoi na przeszkodzie, aby rzetelnie i ze szczegółami opowiedzieć stroskanej rodzinie dlaczegóż to, pozostajesz nadal panną w oczekiwaniu na wydanie. Być może swym nudnym referatem na temat upadku męskości zniechęcisz pozostałych do zadawania Ci pytań. Jakichkolwiek!
Po 5. Atakuj!
Podobno najlepszą obroną jest atak. Jak to na wojnie, powinnaś jednak liczyć się z ofiarami, np. obrażonymi ciotkami, które nie tylko nie widzą problemu w głośnym, freudowskim analizowaniu Twojego życia osobistego, ale też ugodzone ciętą ripostą, nie powstydzą się zadenuncjować wyższej instancji oburzenia wywołanego Twoim zachowaniem, gwarantując Ci przy tym w pakiecie trwałe nawijanie na uszy makaronu sklejanego przez członków najbliższej rodziny. Taktyka ryzykowna – może zaowocować trwałą niechęcią do Twojej osoby, ale i… świętym spokojem. Czy to nie jest choć odrobinę kuszące?
Po 6. Uciekaj od tematu!
Szybka analiza sytuacji: religia, WOŚP, konstytucja, uchodźcy, wsparcie na dzieci, in vitro, choroby, brak śniegu, Pendolino! koty. Rzuć dowolne hasło, a temat Twojego staropanieństwa zginie śmiercią naturalną.
Po 7. Działaj „krótko i na temat”.
Jeżeli mimo wszystko czujesz się zobligowana do odpowiedzi na potok pytań, niech rozmowa odbywa się na zasadzie odbijanej piłeczki pingpongowej, oparta na krótkich „tak”, „nie”, „nie wiem”. Nawet mało rozgarnięte osoby w lot załapią, że nie dowiedzą się od Ciebie żadnych konkretów.
Po 8. A może „niemoralna” propozycja?
Przedstaw listę cech potencjalnego kandydata i zapytaj zatroskanej rodziny, czy dysponują może wolnym egzemplarzem w swoim otoczeniu. Nie? Wielka szkoda. Doprawdy wielka szkoda…