Wzmacniaj swoje ciało.
Wstań i zacznij się ruszać.
Twoje ciało, podobne jak samochód, jest Twoim pojazdem.
Nie nadając mu kierunku,
postępujesz tak samo głupio, jak gdybyś pozwoliła swojemu samochodowi
wybierać drogę”
Powyższymi słowami Lisy Engelhardt chciałabym Was wprowadzić do świata jogi.
Wiele osób pyta mnie „Po co ćwiczysz jogę? Co Ci to daje? Jak znajdujesz w sobie siłę, aby po pracy lecieć bezpośrednio na zajęcia?” lub… „Czy wierzysz nadal w Boga?”. Praktykuję wiele lat i choć mogłoby się wydawać, że joga staje się coraz bardziej popularna, wciąż i wciąż zdarza mi się słyszeć te same pytania.
Czym jest joga? Co kryje się pod jej pojęciem? Co nam może dać, a co my, możemy osiągnąć praktykując jogę? Krótka odpowiedź brzmi: wiele.
Joga – słowo „joga” pochodzi od sanskryckiego „zespolenie” (w kontekście umysłu, ciała i ducha). Podejście stanowi część ajurwedy, starożytnej indyjskiej tradycji medycznej. Kiedyś joga stanowiła wiedzę tajemną, praktykowano ją w Indiach i na Wschodzie w zamkniętych kręgach, w małych grupach pod kierunkiem mistrza. Do świata zachodniego joga przywędrowała pod koniec XIX wieku, jako system ćwiczeń polegających na doskonaleniu umysłu i ciała za pomocą asan – pozycji ciała.
Wg. filozofii jogi, ciało i umysł są ze sobą połączone i wzajemnie na siebie oddziałują. Joga pomaga nam odnaleźć spokój wewnętrzny, odzyskać harmonię. Joga stanowi zbiór zasad współżycia między ludźmi, jest sposobem na ćwiczenie silnej woli i opanowania, uczy cierpliwości i czerpania radości z rzeczy niematerialnych. Jest więc zbiorem zasad etycznych i moralnych.
Dla niewtajemniczonych – Joga to po prostu śmieszne pozycje, leżenie na macie, słuchanie dziwnej muzyki, ludzie w białych szatach z bębenkami, którzy rozdają kadzidełka w zamian za rozmowę czy zakup jakiś specyficznych książek. „Joga to Hare Kryszna” – osobiście kilkakrotnie spotkałam się z takim porównaniem. Nie powiem, lubię tę „dziwną muzykę” (mantry, muzyka relaksacyjna), kocham zapach kadzidełek (choć nie rozdaję ich na ulicy), uwielbiam luźne rzeczy (chodzi głównie o wygodny strój do ćwiczeń – nie chadzam we wspomnianych wyżej, „białych szatach”), nie zmieniłam religii, nie modlę się do posążków, nie żyję w samotni, nie odprawiam mistycznych rytuałów. Wyciszyłam się, ale nie zamknęłam na świat, ludzi i chyba nie zwariowałam, bo oprócz jogi mam wiele innych zainteresowań.
Joga jest moją pasją, ale nie jestem oderwana od rzeczywistości. Pomaga mi wyciszyć po całym trudnym i stresującym dni pracy, leczy moje obolałe po parogodzinnym siedzeniu przed komputerem – kark i kręgosłup, pozwala utrzymać mój umysł i ciało w dobrej kondycji, daje mi radość i satysfakcję, że robię coś dobrego, tylko i wyłącznie dla siebie.
Joga nastraja pozytywnie i uczy dystansu do wielu spraw. Ta droga nie jest łatwa i krótka. Kiedy jednak złapiesz już tego przysłowiowego bakcyla – nie ma mocnych. Nikt i nic cię już nie powstrzyma. To siła mojej pasji. Poświęcam jej każdą wolną chwilę, o niej piszę, to ona towarzyszy mi w codziennym życiu i to właśnie dzięki niej, poznałam wielu wartościowych, optymistycznych ludzi.
„Aby odnaleźć sens swojego życia, sporządź listę swoich zalet. Wybierz dwie lub trzy, które Cię najbardziej cieszą i ujmij je w zdaniach rozpoczynających się od słów: Jestem… Kiedy wymienisz to, co w Twoim postępowaniu jest najważniejsze, od razu będziesz wiedzieć, że to jest sens Twego życia” (L. Engelhardt).
Pozdrawiam,
Marta Odetta
autorka bloga: Pozytywnie zakręcona joginka