Gdy zawodzą rozmowy, wyjaśnienia, kłótnie, płacz, żarty, rozbijanie talerzy…
W wielu domach są planowane, opracowywane w szczegółach, realizowane, a następnie podsumowywane ze skrupulatnością uczelnianych profesorów: badania nad związkami. Albo nad samymi mężczyznami?… A dokładniej nad zagadnieniem: dlaczego on nie sprząta? Albo: dlaczego on nie myje naczyń / nie gotuje/ nie myje podłogi? Całe zastępy kobiet uznały, że po tym, jak zawiodły rozmowy, wyjaśnienia, kłótnie, płacz, żarty, rozbijanie talerzy (wielka frajda, wielka), trzeba do sprawy podejść z innej strony. ZROZUMIEĆ – chyba liczyłyśmy na to, że to przyniesie jakąś ulgę.
Początkowe obserwacje i wnioski
Nasi mężowie /partnerzy mają dobre zdrowie: wzrok, sprawne kończyny itp. Dowód? Przechodzą badania okresowe w pracy, samodzielnie prowadzą samochód tylko z rzadka powodując stłuczki, obsługują łatwo i chętnie smartphone’a i pilota.
Są nawet w stanie wykonywać precyzyjne ruchy, wymagające spostrzegawczości, skupienia na drobnych elementach – wykonują je często godzinami i wytrwale. Mój mąż w Boże Narodzenie składał dla przykładu klocki Lego z trójką dzieci z rodziny, nie wykazując przy tym jakichkolwiek oznak wyczerpania lub znużenia.
Są to na ogół ludzie inteligentni; gotowi wyciągać logiczne wnioski przyczynowo-skutkowe, czego dowodzą trwające dłuuugimi kwadransami wywody na temat wpływu trasy średnicowej na rozwój Śląska czy debaty gospodarczo -polityczne na urodzinach, wreszcie pochwały przełożonych i – co ważne, podwyżki.
Po około roku mieszkania z mężem – zastosowałam już chyba wszystkie sposoby wypracowania współpracy w temacie sprzątania. Trzeba w tym miejscu dodać, że mój mąż na precyzyjny, wyrażony wprost komunikat: umyj podłogę, w 85% przypadków po prostu ją mył. Kobiety chcą jednak, by mężczyźni SAMI z siebie sprzątali, a gdy zlokalizują brud, reagowali równie silną co kobiety, potrzebą usunięcia go z powierzchni w ekspresowym tempie. Ale tak się nie dzieje. Dlaczego?
Przystąpiłam do trwającego 24 dni eksperymentu. Przez ponad trzy tygodnie nie myłam i nie sprzątałam w naszym mieszkaniu niczego oprócz muszli klozetowej i połowy blatu w kuchni. Z cierpliwością obserwowałam, jak nasza ciemna podłoga pokrywa się pyłem, piaskiem, plamami po rozlanej herbacie czy zupie, okruchami chleba, kłębkami, a z czasem kłębowiskami pokaźnych kłębów kurzu i włosów. Umywalka zmienia się w Wielką Rafę Koralową, a rączka kranu pod prysznicem w nadobny i stateczny ukwiał – mamy bardzo kamienną wodę. W wannie pojawiały się kolejne wąsy pasków znaczących poszczególne kąpiele mojego męża. W tym czasie obydwoje mieliśmy przeciętnie zagoniony czas w pracy i każde miało okazje, by oddawać się indywidualnym lub wspólnym rozrywkom i hobby.
W trakcie eksperymentu, mój osobisty mąż, kilkanaście razy wprawił w ruch zmywarkę – nigdy nie myjąc przy tym blatu. Po 24 dniach nie obserwując grama napięcia czy poirytowania zaistniałą sytuacją zapytałam więc małżonka:
– Czy widzisz naszą brudną podłogę, łazienkę, kuchnię, drobiny piasku naniesionego na stopach do pościeli? Czy widzisz, że jest brudno?
– Tak.
– Te kłębiące się koty paprochów różnego pochodzenia pod ścianami?
– Tak. Kochanie, a czy to żyje? Co to jest? To jakiś rodzaj grzyba?
Ostatkiem sił powstrzymywałam wybuch śmiechu! I badałam dalej.
Aha, widzisz… A co sobie myślisz jak to widzisz? Czy może myślisz: posprzątałbym to./ Ona powinna to posprzątać./ Zapłaćmy komuś niech to posprząta. Czy pojawia się jakaś wizja jak to rozwiązać?
Nie. Myślę po prostu „ale brudno”.
Wniosek: To wszystko. Widzi, spostrzega, zauważa i na tym koniec.
Pomyślałam – ok może mój tak ma, ale co z resztą?
Nadszedł czas na Eksperyment Ewy…
Jej mąż Michał lubi ugotować czasem taką męską konkretną zupę ze sporą ilością mięsa. Samoczynnie robi pranie. Unika jednak jak diabeł święconej wody, zmywania naczyń. Ewa w niedzielę wieczorem postanowiła więc, że ostatni raz przed eksperymentem zmywa naczynia. Kuchnia czysta.
Michał w poniedziałek robi po pracy zupę. Nie zmywa. Ewa też nie. Zupy starcza na dwa dni.
Wtorek. Jedzą zupę. Nikt nie zmywa.
W środę Ewa przygotowuje leczo. Nie zmywa. Brudnych talerzy, garnków i kubków jest sporo w całej kuchni.
W czwartek Michał chce podać końcówkę leczo całej rodzinie – jednak nie ma na czym.
Michał: Nie ma czystych naczyń, co mam zrobić?
Ewa: Wyjmij z kredensu świąteczny serwis.
Wyjął. Lekko zdziwiony. Nikt nie zmywa.
Piątek – Ewa kończy eksperyment. Sama zmywając stosy naczyń. Trzeba dodać, że w tym czasie nikt na nikogo się nie obrażał, para spędzała miło czas i przeżywała wspólnie różne radosne chwile.
Basia na dwa tygodnie stawia pod prysznicem cifa i kładzie obok ściereczkę. Przez dwa tygodnie butelka nie zmienia położenia, ścierka po prostu nasiąka wodą spod prysznica, który staje się coraz brudniejszy. Po tym czasie pyta męża:
Zauważyłeś pod prysznicem ten cif?
Tak.
Następnego dnia odkrywa cif i wykręconą ściereczkę w szafce pod umywalką. Stan prysznica nie zmienia się jednak za grosz.
Wnioski?
Dane dodatkowe: wszyscy panowie w opinii swoich żon pozostają empatycznymi, inteligentnymi ludźmi, którzy poproszeni „wprost” zazwyczaj reagują współpracą w domowych obowiązkach. Pech chciał, że najzwyczajniej w świecie: NIE SĄ KOBIETAMI! Nie warto zatem czekać, aż zauważą SAMI i podejmą stosowne działania. Jeśli chodzi Ci więc o coś konkretnego, powiedz im o tym wprost, jeśli to możliwe – bez fochów. Dobrze wyznaczyć także dodatkowo termin działań. Inaczej możesz nie doczekać się efektu.
Pozdrawiam,
Silesian Lady
Felietonistka w: Motivita.pl