Czy umowa o wykonywanie utworów artystycznych podczas koncertu to umowa o dzieło, a jeśli tak – jakie pociąga to za sobą skutki dla Wykonawcy? Powyższe pytania, pozostają bez jednoznacznej odpowiedzi po styczniowym orzeczeniu Sądu Najwyższego. W czym rzecz?
W ostatnich tygodniach, Sąd Najwyższy, w sprawie III UK 56/16 zajął się sprawą umowy o dzieło z artystką zaangażowaną w wykonanie utworów muzycznych podczas koncertu zespołu. Umowa ta, została zakwestionowana przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych w kontekście zwolnienia umowy o dzieło z obowiązkowego oskładkowania składkami ZUS. ZUS stanął na stanowisku, iż umowa zawarta przez artystkę powinna – podobnie jak umowa o świadczenie usług, do której stosujemy przepisy o umowach zlecenia – podlegać obowiązkowym składkom ZUS.
Sąd Najwyższy uznał, że zawarta umowa nie miała cech umowy o dzieło, a w konsekwencji powinna podlegać obowiązkowemu oskładkowaniu. Orzeczenie to wywołało lawinę komentarzy i dyskusji. W mojej ocenie, nie należy jednak generalizować stanowiska, iż każda artystka powinna obawiać się zawierać umowy o dzieło. Otóż nie.
Należy pamiętać jednak, że umowa o dzieło powinna zawierać wszystkie wymagane przez przepisy kodeksu cywilnego elementy i nie powinna zawierać cech charakterystycznych dla umowy zlecenia albo dla umowy o świadczenia usług. Na pierwszy rzut oka może bowiem okazać się, że w konkretnych przypadkach pojedyncze słowa, wyrażenia umowne, wydające się jako nic nie znaczące, mogą zaważyć o sposobie zakwalifikowania danej umowy przez ZUS jako oskładkowanej albo nie.
Zawierając umowę o dzieło, zawsze należy dokładnie i jednoznacznie wskazać efekt na który umawiamy się, efekt ma mieć charakter „namacalny”, „materialny”. Możliwy do wyodrębnienia od samego etapu tworzenia go. Jeżeli nie jesteśmy w stanie wskazać efektu na który umawiamy się, to wówczas na pewno nie powinniśmy zawierać umowy o dzieło, gdyż będzie to niewłaściwy typ umowy. W takiej sytuacji należy rozważyć konieczność zawarcia umowy zlecenia lub umowy o świadczenia usług, z jednoznacznym oskładkowaniem jej.
To właśnie rezultat powstały w wyniku wykonania umowy o dzieło odróżnia tę umowę od umowy o świadczenie usług czy też od umowy o zlecenia, której to elementem jest jedynie staranne działanie. Umowa zlecenie zostanie wykonana w wyniku samego faktu podejmowania działania na które umawiamy się. Wykonanie umowy zlecenia nie wiąże się z powstaniem jakiegoś konkretnego efektu. Dlatego też unikajmy wpisywania do umowy o dzieło sformułowania typu „świadczenie usług X”. Właściwym określeniem przedmiotu umowy jest „wykonanie dzieła w postaci X”.
Sąd Najwyższy uznał, że sporna umowa zawarta z artystką nie zawierała również klauzuli przeniesienia prawa autorskich, a wykonawczyni była całkowicie podporządkowana sugestiom i decyzjom dyrygenta i nie miała ostatecznego wpływu na przebieg koncertu, a umowa miała obejmować również udział w próbach. Nie przewidywała więc konkretnego efektu, a artystka nie miała finalnie wpływu na przebieg koncertu.
W mojej ocenie sam fakt braku przeniesienia praw autorskich do dzieła nie przekreśla możliwości potraktowania danej umowy jako umowy o dzieło, ponieważ nabywając dzieło nie musimy w umowie w ogóle regulować autorskich praw i w praktyce często tak dzieje się. Często zdarza się, że ta kwestia nie jest istotna dla nabywcy dzieła. Powyższy przykład jakkolwiek w niektórych sytuacjach może wywołać spory na tym tle pomiędzy stronami, to nie może w mojej ocenie przekreślać uznania danej umowy za umowę o dzieło.
Reasumując udostępnione w prasie ustne motywy powyższego orzeczenia, w mojej ocenie nie przesądzają o braku możliwości zakwalifikowania umowy z muzykiem wykonawcą tzw. artystą jako umowy o dzieło. W konkretnej sytuacji dana umowa, biorąc pod uwagę jej przedmiot i sformułowania umowne, będzie mogła zostać bez większych wątpliwości uznana za umowę o dzieło, na co wskazywał również Sąd Najwyższy.
Pozdrawiam,
Edyta Duchnowska
radca prawny, Law4business.pl